Dzięki Google nie można narzekać na nudę! Firma z Mountain View co jakiś czas serwuje nowe koncepcje wynalazków, które wykraczają poza ramy naszego świata. Jednym z ostatnich jest idea osiągnięcia przez ludzi nieśmiertelności. Może bardziej prawie nieśmiertelności, ponieważ w grę wchodzi dożycie 500 lat.

Futurologia na co dzień

Zanim przejdziemy do bohatera tego artykułu, warto wspomnieć o innej, ważnej postaci, która także pracuje dla Google. Ray Kurzweil, futurolog w swojej książce „Nadchodzi osobliwość” kreśli śmiały zarys przyszłości, która przyniesie zmianę. Nazywa ją osobliwością, ponieważ trudno jednoznacznie określić jej ramy i płaszczyzny. Kiedy się pojawi, będzie wiadomo, że to ona, kiedy nastanie, nic nie będzie już takie samo jak wcześniej. Granicznym momentem ma być nagły wzrost mocy obliczeniowej sztucznej inteligencji, której ludzkość będzie musiała się przeciwstawić. Scenariusz przypomina w tym miejscu koncepcję wojny z cyborgami z filmów o Terminatorze, jednak gdy komputery urosną w siłę, ludzie będą musieli się przeorganizować jako zbiorowość. Pod każdym względem.

Reklama

Nanotechnologia i robotyka staną się wszechobecne, mikromaszyny zaczną wypełniać ciała ulepszając ich funkcję. W miarę dalszych postępów będzie można rezygnować z kolejnych organów wewnętrznych, ponieważ roboty w służbie człowieka i medycyny przyszłości wykonają pracę o wiele bardziej efektywnie i bezawaryjnie niż nerki, serce, czy płuca. Otyłość nie będzie problemem, ponieważ komórki dostaną tylko tyle substancji odżywczych, ile będą potrzebować. W sumie odżywiać trzeba będzie jedynie skórę, czyli zewnętrzną powłokę człowieka. Kurzweil zakłada, że w przeciągu następnego wieku narodzi się ludzkość w wersji 2.0, wzmacniana mikrorobotami oraz 3.0, całkowicie nimi wypełniona. Czy to jednak będzie oznaczało pełną nieśmiertelność?

Dywagacje nad pytaniami, gdzie kończy się i zaczyna człowieczeństwo, czy organizm będący jedynie powłoką kryjący w sobie miliardy zautomatyzowanych asystentów od wszystkiego będzie jeszcze można nazywać istotą ludzką, ale to na pewno dobre ćwiczenie dla głowy. Można już dziś zacząć oswajać się z tym, że jakieś zmiany w dziedzinie funkcjonowania naszej fizjologii muszą się bowiem kiedyś wydarzyć.

>>> Czytaj też: Apple idzie na wojnę z Google? Najsłynniejsza wyszukiwarka na świecie w tarapatach

Nowa jakość życia

W ostatnich dekadach radykalnie wydłużył się czas, jaki człowiek spędza od narodzin do śmierci. Można dłużej żyć, w niektórych społeczeństwa w zależności od poziomu opieki medycznej także cieszyć lepszym zdrowiem, jednak ciało nie nadąża za każdym aspektem rzeczywistości. Wspominana otyłość dotyka coraz większej grupy ludzi, ekonomia sprawia, że jedzenie jest relatywnie tańsze, jednak organy wewnętrzne nie są w stanie tak szybko dostosować się do zapewnianej im obecnie obfitości pożywienia. W Google pracuje jeszcze jedna osoba, która może ten stan rzeczy zmienić.

Bill Marris kieruje funduszem inwestycyjnym Google Ventures. W 2015 roku ma do dyspozycji 425 mln dolarów i wolną rękę odnośnie podejmowania decyzji. To o 125 mln więcej niż normalnie, stąd i poziom wsparcia kolejnych startupów, które fundusz pozyskuje dla Google, będzie o wiele poważniejszy. Dotychczas Marris przejmował udziały w 280 przedsiębiorstwach, kieruje aktywami o wartości ponad 2 mld dolarów, a w ubiegłym roku jego działalność plasowała GV na czwartym miejscu pod względem aktywności na rynku inwestycyjnym.

Google w raporcie za 2014 roku informował o 66 mld dolarów przychodów. Wspieranie kolejnych startupów staje się na tym poziomie finansów działaniem bardziej hobbystycznym niż służącym dalszemu pomnażaniu kapitału. Z drugiej strony jednak szkoda byłoby przegapić odpowiedni moment w branży, w której nowy miesiąc może przynieść przełomową technologię. Obecnie celem Marrisa jest szukanie rozwiązań, które umożliwią wydłużenie ludzkiego życia do 500 lat. Brzmi niewiarygodnie, ale dla Google nie ma rzeczy niemożliwych.

Przełomowe inwestycje

Manager sprawdził się już wielokrotnie, inwestował m.in. w Uber i Nest. Ma do dyspozycji 70 współpracowników, których zadaniem jest wyszukiwać najciekawszych pomysłów, wśród których może kryć się metoda na przybliżenie się do nieśmiertelności. Na ich koncie jest już kilka namacalnych projektów z pogranicza cudów, jak na przykład firma Foundation, która dopracowuje metodę leczenia raka przy pomocy inżynierii komórkowej. Zamiast wyniszczającej cały organizm chemii można docierać do źródeł choroby w konkretne miejsca.

Podobnie w przypadku Transcriptic, która produkuje przenośne laboratoria wypełnione mikrorobotami. Dzięki nim można w trudnych warunkach na krańcach świata przeprowadzać badania i mieć dostęp do rzetelnych wyników. Jednym z zespołów Google Ventures jest także ekipa designerów, którą nazywa się specjalistami od najgorszej roboty. Potrafią postawić na nogi nawet najbardziej opuszczony portal i nadać nowe życie startupowi, który ma pomysł, ale nie wie, jak przekonać do niego odbiorców. Zdarza się, że z ich usług korzystają nawet uznane marki w świecie IT.

Bill Marris zdaje sobie sprawę z wyjątkowości zadania, jakie sam przed sobą postawił. Gdy zaczynał pracę dla Google, nie czuł się wystarczająco dobrze nawet w terminologii komputerowej i, jak sam przyznaje, uzupełniał wiedzę o internecie z poradników „dla opornych”. Dziś za wzór stawia sobie wspominanego Kurzweila i specjalistów od biomedycyny. Nowoczesny świat nie zna granic, być może dzięki temu w przyszłości ludzie nie będą musieli ograniczać swojego życia.