Z kolei część większych firm wysłała pracowników na przymusowe urlopy.

Drobni przedsiębiorcy przygotowują się na najgorsze. Przez zamknięcie banków wielu biznesmenów nie ma dostępu do swoich pieniędzy. Dostawcy z zagranicy nie chcą elektronicznych przelewów, ale coraz częściej żądają od Greków gotówki.

Niektórzy drobni przedsiębiorcy mówią, że niezależnie od tego, jak długo banki pozostaną zamknięte, na koniec miesiąca czeka ich bankructwo. Sytuacja może odbić się na całej greckiej gospodarce, bo to właśnie drobne firmy, które mają konta w greckich bankach, stanowią około 60 procent wszystkich przedsiębiorstw w kraju. Około 35 procent Greków jest obecnie na samozatrudnieniu.

>>> Czytaj też: Zamknięte banki, lada dzień zabraknie leków. W Grecji coraz bardziej nerwowo

Reklama

Jak relacjonuje z Aten specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, ograniczenia importu spowodowały, że w sklepach i hurtowniach kurczą się zapasy towarów. Aptekarze alarmują, że już brakuje niektórych leków. „Inne apteki mają jeszcze poważniejsze problemy niż my. A jeśli zamówi się leki u producenta, a nie w aptece, to trzeba zapłacić, nie można wziąć na kredyt” - mówi jedna z farmaceutek z Aten.

Część większych przedsiębiorstw wysyła właśnie pracowników na przymusowe urlopy, a do władz w Atenach wpływa coraz więcej skarg w tej sprawie. Wiele firm wstrzymało wypłaty, choć są i takie, które już wypłaciły pracownikom pensje i premie za lipiec i sierpień, obawiając się, że w następnych dniach ich środki mogą zostać zamrożone.

Co najmniej do jutra w całej Grecji zamknięte będą wszystkie banki, a Greków obowiązuje 60 euro limitu wypłat z bankomatów.