Premier, którego rząd ogłosił w środę wielomiliardowy program ustabilizowania sektora bankowego, zakładający m.in. zapewnienie płynności i zagwarantowanie źródeł finansowania, podkreślił, że złości go "nieodpowiedzialne zachowanie" bankierów.

"Brytyjska gospodarka opiera się na ludziach pracujących ciężko, nie szczędzących wysiłku, podejmujących odpowiedzialne decyzje; dlatego tych, którzy lekkomyślnie idą na duże ryzyko bez liczenia się ze skutkami swoich decyzji, musi spotkać kara" - zaznaczył.

Brown zapowiedział, że banki, które skorzystają z rządowego planu ratunkowego, będą musiały pogodzić się z tym, iż ich najwyższe kierownictwo nie otrzyma szczodrych premii.

W 2006 roku, ostatnim pełnym roku przed załamaniem na międzynarodowych rynkach finansowych, wysokość premii w londyńskim City sięgnęła 19 mld funtów szterlingów. Odpowiada to rocznym nakładom budżetowym na transport.

Reklama

"Era zawrotnych premii skończyła się. Jednym z warunków stawianych przez rząd bankom ubiegającym się o rządową pomoc jest uprzednie porozumienie się w sprawie systemu wynagradzania kierownictwa tych banków" - oświadczył premier.

Komentując straty niektórych banków brytyjskich w USA Brown powiedział: "Problem polega na tym, że (brytyjscy) bankierzy zupełnie nie wiedzieli, co kupują w Ameryce". (PAP)