Inwestorzy znajdowali się pod presją, że gospodarka amerykańska może wkrótce pogrążyć się w recesje, ale humory poprawił spadek cen ropy, który oznacza dla wielu Amerykanów kres oszczędzania samochodów i większa konsumpcję, na czym zyskają zaspokajające ją spółki. Ich akcje zwyżkowały.

- Doszliśmy wreszcie do punktu, gdzie energia zaczęła odgrywać bardziej pozytywna rolę – cieszył się Bruce McCain, gł. strateg inwestycyjny w Key Private Bank w Cleveland, który zarządza 30 mld kapitału. – To jest oznaka, że rynek nie ma już nowych inklinacji spadkowych - dodał.

Najpierw poszedł w górę wskaźnik spółek technologicznych Nasdaq. Stało się to, gdy szef koncernu Microsoft Steve Ballmer poinformował o możliwości współpracy z internetowym mocarzem Yahoo, gdyż „ma to ekonomiczne uzasadnienie”. Akcje Yahoo wystrzeliły w górę o 11 proc. do 13 dolarów za sztukę.

Reklama

Optymizmu inwestorów nie podłamały nawet niepokojące wieści, które przyszły z Filadelfii. Aktywność gospodarcza regionu środkowo-atlantyckiego spadła do najniższej od 10 lat, podało tamtejsze biuro Fed. Na to wszystko nałożyła się jeszcze opinia, że mimo pompowania pieniędzy w system bankowy i łagodzenia zatorów w przepływie gotówki między bankami obawy o recesję nie mijają.

- Nawet jeśli program pomocy rządu wypali, to myślę, że na Wall Street zmiana wskaźników na lepsze zajmie jeszcze nieco czasu - podsumował ostrożnie dzień Warren Simpson, dyrektor w firmie Stephens Capital Management w Little Rock (stan Arkansas).

Kluczowy wskaźnik Dow Jones Industrial Average zyskał 401,35 pkt czyli 4,68 proc. i podniósł się do poziomu 8979,26 pkt. Zaś Standard & Poor's 500 Index wzrósł o 38,59 pkt o 4,25 proc. do poziomu 946,43 pkt, a Nasdaq Composite Index zyskał nawet 89,38 pkt czyli aż 5,49 proc i wzrósł do 1717,71 pkt.

Już poranek zapowiadał dobry dzień na Wall Street, choć w trakcie sesji było nerwowo. Zwyciężył jednak optymizm Amerykanów, którzy nie poddają się kryzysowi.

Żuk, Reuters, Bloomberg