"Dobrze się stało, że reformę systemu przeprowadzą nie tylko kraje najbogatsze z grupy G-7, lecz także m.in. Chiny, Indie czy Brazylia - powiedział PAP prof. Orłowski. - Waszyngtoński szczyt możemy potraktować, jako początek dialogu pomiędzy państwami bogatymi a rozwijającymi się".

Orłowski przestrzegł jednocześnie, że "Rozmowy nie będą wcale łatwe i mogą potrwać wiele lat. Interesy poszczególnych państw są bowiem rozbieżne, inne są ich cele strategiczne. Podczas gdy Rosji np. zależy na wysokich cenach surowców, bo to jest w tym momencie ich praktycznie jedyne źródło dochodu, to pozostałym uczestnikom rozmów zależy na jak najniższych cenach ropy i gazu".

Zdaniem eksperta, poważnym nadużyciem było zwołanie spotkania przez ustępującego już, a więc nie posiadającego faktycznej władzy, prezydenta G.W.Busha. "Oznacza to, że tak naprawdę prawdziwego szczytu G-20 możemy spodziewać się dopiero wiosną" - dodał.

Orłowski przypomina także, że "Porządek ustalony podczas konferencji w Bretton Woods, systemu monetarnego, który sprawdzał się od lat 50. aż do początku 80., przygotowywano przez wiele lat. W znacznie lepszej kondycji była też gospodarka głównego inicjatora nowego ładu - Stanów Zjednoczonych" - powiedział ekonomista.

Reklama

"Dziś musi powstać zupełnie nowa architektura świata. Do tej architektury muszą być powołane odpowiednie instytucje, z odpowiednią legitymacją i odpowiednimi środkami finansowymi" - dodał Orłowski.

Pytany o dalszą rolę i konieczność reformy Międzynarodowego Funduszu Walutowego Orłowski zaznaczył, że "Problem tej instytucji nie polega, co jest najczęstszym zarzutem pod adresem MFW, na braku wystarczających funduszy, lecz na braku mandatu politycznego.

Ekspert przypomina, że "MFW powstał w świecie, gdzie filarem stabilności był amerykański dolar. Fundusz miał za zadanie pomagać innym krajom trzymać się tego filaru. Dziś już go nie ma. Potrzebna jest zatem nowa instytucja, może to być zreformowany MFW, ale która będzie mogła mówić Stanom Zjednoczonym, co mają robić. Rola MFW w obecnym jej kształcie się wyczerpała" - powiedział PAP Orłowski.

Orłowski pytany o to, czy szczyt G-20 może uspokoić nastroje na rynkach i zapobiec recesji powiedział, że "Na powstrzymanie recesji nie ma już żadnej szansy. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europa recesji nie unikną. Waszyngtoński szczyt nie był zwołany po to, by oddalić widmo załamania, lecz jest inwestycją długoterminową. Ma zapobiec, by do tego rodzaju kryzysów nie doszło w przyszłości".