Rolnicy, którzy tankują na stacjach, zamiast wlewać do baku specjalnie przygotowane dla nich biopaliwo, kupują olej napędowy. Choć kosztuje średnio o 20 gr/l więcej, jest dla nich bardziej atrakcyjny od czystego bioestru (B100).
- To swoisty absurd, że paliwo adresowane do producentów rolnych, obciążone zresztą mniejszą akcyzą niż diesel, nie jest przez nich kupowane - twierdzi Jacek Wróblewski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Powodem tego są kolidujące ze sobą przepisy akcyzowe. Rolnicy kupujący olej napędowy mogą bowiem starać się o ulgę podatkową. Wielu mieszkańców wsi woli więc składać wnioski o zwrot części akcyzy zawartej w dieslu, gdyż zwrot może wynieść nawet 87 gr/l (wartość zwróconej akcyzy zależy od powierzchni gospodarstwa). W przypadku czystego biopaliwa nie mają prawa do ulgi.
Kazimierz Żmuda z resortu rolnictwa twierdzi, że w efekcie założenia tzw. ustawy biopaliwowej, która miała m.in. wpłynąć na wzrost wpływów z podatków, nie są realizowane.
Reklama
- Na istniejących rozwiązaniach nie korzystają ani budżet, ani rolnicy - podkreśla.
Nieznaczna różnica w cenie między B100 a ON nie zachęca również posiadaczy aut z silnikiem diesla, którzy obawiają się stosować biopaliwa. Zdaniem Krzysztofa Biernata, koordynatora Polskiej Platformy Technologicznej Biopaliw i Biokomponentów, aby paliwa tego typu były powszechnie stosowane, należy spełnić kilka warunków. Oprócz jeszcze bardziej korzystnej relacji cenowej w stosunku do diesla, paliwa te powinny występować na rynku w dostatecznie dużych ilościach. Tymczasem czysty bioester dostępny jest zaledwie na ok. 4 proc. stacji benzynowych.