"W interesie zarządu JP Morgan oraz polskich władz leży wyjaśnienie, czy menedżerowie operujący na rynku polskim przestrzegali wszystkich zasad korporacyjnych" - powiedział Pawlak na poniedziałkowej konferencji prasowej. Agencje nie podają, na czym miałoby polegać działanie polskiego rządu.

Działania JP Morgan Securities jak w kryminale

W miniony piątek Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała, że skierowała do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa manipulacji ceną instrumentu finansowego. Chodzi o warte 130 mln zł zlecenie kupna akcji wchodzących do WIG20, które zostało zrealizowane na sam koniec sesji 12 listopada i podbiło w ciągu tych ostatnich minut indeks polskich blue chipów gwałtownie do góry. W rezultacie WIG20, który tracił 9,1 proc., nagle wzrósł tak, że na zamknięciu strata była o połowę niższa i wynosiła 4,93 proc. Komisja policzyła nawet o ile zostały zawyżone kursy 13 spółek, dla których można było wyznaczyć kurs transakcyjny - najbardziej wzrósł kurs PKN Orlen, o 13,66 proc.

W piątkowym komunikacie KNF opisywała jak w powieści kryminalnej kolejne minuty środowej sesji, podczas których przedstawiciel polskiego domu maklerskiego, za pośrednictwem którego wpłynęło zlecenie z londyńskiego KP Morgan Securities, starał się wytłumaczyć inwestorowi, że jego zlecenie może mieć znaczący wpływ na kursy na GPW. Proponował stopniową realizację wielkiego zlecenia podczas całej sesji. Ale przedstawiciel JP Morgan Securities uparcie odpowiadał - nie.

Reklama

JP Morgan na cenzurowanym

JP Morgan naraził się wicepremierowi nie tylko dziwnym zachowaniem przedstawiciela JP Morgan Securities podczas giełdowej sesji 12 listopada. Pawlak odniósł się również do obniżenia przez analityków banku JP Morgan prognozy dynamiki PKB w Polsce do 1,5 proc. w 2009 roku. Wiele instytucji obniżało prognozy wzrostu PKB dla polskiego rynku, ale te obniżki z reguły zakładały, że polski PKB wzrośnie w przyszłym roku o ok. 3 proc.

"Menedżerowie reprezentujący JP Morgan na rynku polskim, czy szerzej na rynku europejskim, podejmują działania o charakterze uderzającym w polską gospodarkę. Bardzo ważne jest, abyśmy bezpośrednio zwrócili się zarówno do władz zarządu i rady nadzorczej JP Morgan, ale także do amerykańskiego rządu o sprawdzenie i skontrolowanie zachowań menedżerów na rynku lokalnym" - powiedział Pawlak.

"Taka instytucja nie może pozwolić sobie na utratę wiarygodności. Na drodze formalnej, powinniśmy zgłosić bezpośrednie uwagi do władz tej firmy" - dodał.

JP Morgan i inne spory

JP Morgan to bank, który m.in. do końca września tego roku reprezentował holenderskiego inwestora - Eureko - w rozmowach z polskim Skarbem Państwa na temat zakończenia sporu dotyczącego PZU. JP Morgan negocjował z reprezentującym Skarb Państwa i upadłym we wrześniu tego roku Lehman Brothers. Nie ma żadnych informacji nt. tych rozmów, ponieważ były one poufne.

Dziwne komunikaty warszawskiej giełdy

W poniedziałek, po 12 dniach, do sprawy "fixingu cudów" odniosła się wreszcie warszawska Giełda. GPW przyznała, że "w dniu 12.11.2008 dynamika spadku indeksu WIG20 istotnie przewyższała dynamikę spadków większości indeksów europejskich", a "grupa zleceń przekazanych w razie przyjmowania zleceń na zamknięcie doprowadziła do istotnego wzrostu kursów zamknięcia szeregu spółek wchodzących w skład indeksu WIG20 ". Chociaż, co GPW zaznacza, ostateczny spadek WIG20 był zbliżony do skali spadku na innych giełdach europejskich.

GPW pochwaliła polski dom maklerski, który pośredniczył w podejrzanej transakcji za profesjonalizm.

Zaznaczyła: "gwałtowna zmiana sytuacji na końcowym fixingu nie może być jednak traktowana jako zwyczajna sytuacja rynkowa".

Ale przy tym GPW uznała, że "posiadane przez GPW informacje nie pozwalają na jednoznaczą interpretację zaistniałej sytuacji w aspekcie ewentualnej manipulacji". Po czym GPW opisuje różne możliwości sytuacji na giełdzie, w jakich duże zlecenia mogą wpływać na kursy - jak przy okazji sesji 12 listopada. Giełda zaznacza, że 12 listopada zlecenie kupna nie napotkało adekwatnego zlecenia sprzedaży. Problem jednak w tym, że KNF ustaliła, iż polski dom maklerski był zapewniany, że takie zlecenie się pojawi.