Baryłka ropy Brent z dostawą styczniową na giełdzie w Londynie kosztowała dziś rano 46 dolarów i 2 centy. To najniższy poziom od 18 lutego 2005 roku. Podobnie było na giełdzie w Nowym Jorku. W handlu elektronicznym baryłka ropy osiągnęła cenę 47 dolarów i 36 centów, czyli najniższą od 20 maja 2005 roku. Obecnie, jak podają maklerzy giełd paliwowych, ceny nieco odbiły w górę.

„Popyt na ropę spada z tygodnia na tydzień, ręka w rękę ze światowym spowolnieniem gospodarczym.” – komentuje Gerrit Zambo, trader ropy z monachijskiego banku BayernLB. „Jeśli nastroje na rynkach się pogorszą, a notowania na giełdach spadną jeszcze bardziej, cena ropy może dojść do około 40 dolarów za baryłkę.”.

Wtóruje mu Jonathan Kornafel, dyrektor z Hudson Capital Energy w Singapurze: „Widzimy teraz załamanie gospodarcze, które zdarza się raz na pokolenie. Na rynku jest ogólna opinia, że dno cen ropy to 40 USD.”.

Analitycy spadek cen ropy wiążą przede wszystkim z coraz liczniejszymi sygnałami o pogłębiającej się recesji w Stanach Zjednoczonych. Jak podaje amerykański Instytut Zarządzania Zasobami (Institute for Supply Management) indeks produkcji przemysłowej w USA jest obecnie na najniższym poziomie od 1982 roku.

Reklama

Według ekonomistów obecna recesja w Stanach może potrwać najdłużej od II wojny światowej. Niechlubny rekord w tym względzie ustanowiony został w czasie Wielkiego Kryzysu. Załamanie gospodarcze trwało wtedy 43 miesiące.