Ten rok inwestorzy instytucjonalni spisali na straty. Może się jednak okazać, że i w tym roku będzie rajd Świętego Mikołaja, choć - jak pokazują ostatnie tygodnie i dni - bardziej prawdopodobne wydają się spore wahania cen akcji. To, czy będzie efekt stycznia, czyli wzrost cen akcji związany z doroczną alokacją aktywów, jest wielką niewiadomą.
Mimo bessy w ostatnich dwóch miesiącach najwięksi polscy gracze - fundusze emerytalne - kupowali akcje. Z wyliczeń analityków Unicredit CAIB wynika, że w listopadzie na zakupy akcji wydali ok. 1,3 mld zł. W październiku na giełdzie OFE wydały - według różnych szacunków - od 1,7 mld zł do 2 mld zł.
Unicredit CAIB jest zdania, że w kolejnych miesiącach fundusze emerytalne nadal będą kupowały akcje, bo ich zaangażowanie w walory giełdowych spółek jest rekordowo niskie (21,5 proc. aktywów na koniec listopada). Skala inwestycji będzie zależała od zachowania rynku obligacji, a tu oczekiwany jest spadek rentowności, co przemawia za zwiększaniem zakupów akcji.
Analitycy IDM SA są zdania, że ceny akcji polskich spółek są atrakcyjne, gdy założymy, że PKB będzie rosło powyżej 3 proc. rocznie. Tymczasem rozrzut prognoz jest duży i są ekonomiści spodziewający się w 2009 roku wzrostu tylko o 0,4 proc. Duża rozpiętość prognoz PKB zwiększa ryzyko inwestowania akcje. Grudniowy raport IDM SA nosi znamienny tytuł: Nic nie jest pewne oprócz niepewności.
Reklama
W ocenie Unicredit CAIB, w 2009 roku globalni inwestorzy operujący na rynkach rozwijających się, a więc także w Polsce, podejmując decyzje inwestycyjne, będą szukali tych krajów, które najmniej ucierpią na globalnym spowolnieniu gospodarczym.
- Inwestorzy będą zatem raczej preferować konkretne kraje niż sektory - twierdzi Unicredit CAIB w raporcie Emerging Europe 2009 Strategy.
W ocenie strategów brokera w najbliższych trzech i sześciu miesiącach jednym z takich krajów będzie Polska. Inwestorzy z dłuższym, bo 12-miesięcznym horyzontem inwestycyjnym powinni zainteresować się papierami z krajów surowcowych, takich jak Rosja, Rumunia i Kazachstan. Powód? Unicredit CAIB spodziewa się, że wówczas poprawi się sytuacja na rynkach surowców, a USA zaczną wychodzić z recesji.
Mniej optymistycznie przyszłość widzą analitycy Erste Bank. W raporcie zatytułowanym Koniec początku przypominają słowa Winstona Churchila: To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca, to dopiero koniec początku!
Ich zdaniem, to, co dzieje się dziś na giełdach, raczej trudno nazwać odbiciem od dna czy też - jak niektórzy twierdzą - podwójnego dna. Nie wykluczają jednak, że do gry włączą się łowcy zysków, czyli krótkoterminowi inwestorzy nastawieni na grę z wykorzystaniem lokalnych dołków i górek giełdowej koniunktury.
Odrobinę nadziei widać u analityków DI BRE Banku.
- To, że jest bardzo źle, wszyscy już wiedzą, co obrazują masowo obniżane prognozy i wyceny. Naszym zdaniem rośnie prawdopodobieństwo pozytywnych zaskoczeń, dlatego uważamy, że grudzień powinien przynieść konsolidację rynku przed wzrostami na początku 2009 r. lub może nawet rozpoczęcie kilkumiesięcznego trendu wzrostowego - piszą w grudniowym raporcie.
Analitycy dość zgodnie twierdzą, że jeśli ktoś chce kupować akcje, to powinien wybierać spółki o niskim zadłużeniu, generujące zdrowe przepływy finansowe, niewrażliwe na wahania kursu złotego oraz o niskiej wrażliwości na cykl gospodarczy.
Wyliczany przez GP na podstawie dostępnych nam wycen wartości akcji poziom indeksu WIG20 za 12 miesięcy wynosi - gdy weźmiemy średnią z wycen - 2406 pkt. To oznacza szansę na wzrost o 30,1 proc. Uwzględniając najniższe wyceny, indeks w grudniu 2009 r. powinien być na poziomie 1458 pkt, czyli spaść o 21,2 proc. Najwyższe wyceny windują wskaźnik na poziom 3703 pkt w końcu przyszłego roku. To daje 100,2 proc. wzrostu.
Według analityków Unicredit CAIB indeks WIG20 w grudniu 2009 r. będzie miał wartość 2148 punktów.