"Mogę potwierdzić, że cokolwiek będzie do kupienia w Europie Środkowej i Wschodniej, będziemy się temu przyglądać" - powiedział Klesyk. I zapewnił, że jeśli AIG będzie sprzedawać część swojej działalności - PZU będzie się temu przyglądać. Grupa ma 12 mld zł nadwyżki kapitałowej, „jakbyśmy obsługiwali cały rynek i tak mielibyśmy za dużo kapitału, a więc po to nam nowa strategia” – wyjaśniał Andrzej Klesyk podczas środowej konferencji prasowej.

Polskie PZU i ważna zagranica

PZU chce być największą firmą ubezpieczeniową w Europie Środkowej i Wschodniej. Jednak, jak podkreślił Klesyk, po piętach polskiemu ubezpieczycielowi depczą już Allianz, Generali i VIG - a PZU nie chce być czwartą firmą w regionie. "Już jesteśmy najwięksi, ale jeśli nic nie zrobimy, to stracimy tę pozycję" - dodał prezes. Allianz, Generali i VIG są obecne w 10 krajach regionu, PZU tylko w trzech. I to ma się zmienić.

Grupa PZU zakłada więc, że docelowo w zbieranej składce 15 proc. będzie stanowić składka z zagranicznych spółek. I to w ciągu zaledwie trzech lat. Przy czym grupa nie chce wchodzić na rynki rozwinięte, bo tam zwrot na kapitale jest niewielki; nie będzie też kupować nic na rynkach takich jak Czechy, Słowacja, Węgry czy Rumunia, gdzie już nic do kupienia nie ma. Zostają rynki centralno-południowej i wschodniej Europy. Albo, dodaje prezes Klesyk, rynki, gdzie trzeba trochę poczekać i popatrzeć.

Reklama

Pytany przez Forsal.pl, czy większościowy akcjonariat Skarbu Państwa w PZU nie utrudnia zakupów, tak jak utrudnia takie inwestycje warszawskiej Giełdzie, Andrzej Klesyk odpowiada, że obecnie państwowy akcjonariat może pomóc, całkiem paradoksalnie, ze względu na większe zaufanie do państwowych właścicieli niż do prywatnych. „Dostałem osobiste zapewnienie pana ministra skarbu, że będzie wspierał nasze plany” – dodaje.

Także w Polsce grupa PZU nie wyklucza przejęć. Jest zainteresowana m.in. rynkiem funduszy inwestycyjnych i funduszy emerytalnych.

Wykorzystać markę PZU

Dodatkowa zmiana, zapowiedziana przez prezesa Klesyka - to podejście do nazwy. Docelowo ma funkcjonować - z punktu widzenia klienta - jedna nazwa, PZU, a nie, jak dotychczas, odrębnie PZU SA, PZU Życie czy PZU TFI. "Będziemy się zachowywać jako jedna grupa w stosunku do klienta i wewnętrznie" - podkreślił Klesyk.

Grupa ma 5,7 mln klientów, więcej niż jakikolwiek bank w Polsce. Jednak dotychczas najwyraźniej nie umiała wykorzystać możliwości skali. W rezultacie np. w ubezpieczeniach komunikacyjnych udział rynkowy PZU spadł w ciągu czterech lat o 9 pkt. proc. Gdyby nie to, że rynek rósł – PZU straciło co piątego klienta, oblicza prezes Klesyk. Przyznaje, że nie ma firm ubezpieczeniowych o takim udziale w rynku, jak PZU i w zasadzie naturalną rzeczą jest to, że ten udział spada. Ale – dodaje – są przecież tacy (prawie) monopoliści jak Microsoft.

Nie ma co już liczyć na to, żeby tak jak dawniej „PZU kupowało się w Warcie i w PZU”. Teraz klienci chcą pakietów przystosowanych do indywidualnych potrzeb, a w tych pakietach mają się znaleźć nie tylko ubezpieczenia, także produkty inwestycyjne i bankowe. Prezes Klesyk przypomina, że w każdym miejscu w Polsce jest „kościół, PKO BP i PZU”, że 93 proc. Polaków automatycznie kojarzy ubezpieczenia z PZU. Zatem mają zmienić się placówki tak, by wszystkie sprawy związane ze spółkami w PZU załatwiać w jednym miejscu, a pracownicy – mają zostać przeszkoleni i zmotywowani. W PZU ma się pojawić kultura sukcesu, ludzie z awansu wewnętrznego – a także ludzie ściągnięci od konkurencji, jak Marc van der Ploeg, który po 17 latach w ING Nationale-Nederlanden przyszedł do PZU nadzorować wdrażanie nowej strategii.

Życie, samochody, zdrowie

PZU chce zawalczyć o lepszą niż ma pozycję w ubezpieczeniach grupowych i komunikacyjnych. W tych pierwszych obecne udziały w rynku wynoszą 70-80 proc. W tych drugich – ok. 40 proc. „Musimy spowolnić nasz spadek udziałów w rynku” – zaznacza prezes Klesyk. Według szacunków grupy, jeśli spadek udziałów w ubezpieczeniach komunikacyjnych nadal będzie spadał tak jak obecnie, to w 2011 r. będzie dla PZU oznaczało już tylko 37 proc. udziału w rynku. Nowe taryfy i dodatkowe usługi mają pomóc zatrzymać co czwartego obecnego klienta tak, by ten udział wynosił 44 proc.

Z drugiej strony grupa PZU chce wziąć się za odbudowanie pozycji na rynku indywidualnych ubezpieczeń na życie. Tu konkurencja bowiem wzięła prawie wszystko, poza 10 proc. rynku, które został PZU.

Prezes Klesyk czeka też na reformy w służbie zdrowia. Wskazuje, że coroczne wydatki (wliczając w to abonamenty w przychodniach i łapówki dla lekarzy) na zdrowie to 74 mld zł, więc jedna trzecia tych pieniędzy, na które ma chęć PZU, to gra warta świeczki.

Do tego mają dojść nowe kanały dystrybucji, jak direct, które zacznie od sprzedaży ubezpieczeń komunikacyjnych, a następnie – ubezpieczeń mieszkań i domów. „Jeśli w tych częściach nie wygramy, to możemy się spakować” – podsumowuje Andrzej Klesyk. I przypomina, jak dużo można zrobić na rynku przy intensywnej pracy. Chwali konkurencję – wskazując, że zaledwie kilka lat temu pierwszy ubezpieczyciel direct, Link 4, „to były trzy oklejone na pomarańczowo autobusy” – a dziś to setki tysięcy polis.

Bank tak, ale nie byle jaki

Grupa PZU nadal ma ochotę na bank, ale - jak dodał Klesyk - musiałby to być bank z pierwszej dziesiąty polskich banków. Dlatego do AIG Banku firma nawet nie wybrała się by zrobić due diligence. "Kupienie czegoś spoza pierwszej dziesiątki nic nam nie daje. I nie wchodzi w grę kupowanie banku poza Polską" - powiedział. PZU ma bowiem ambicje inwestować w bankowość w kraju.

Na wszystkie inwestycje PZU ma już i tak 10-12 mld złotych, a jeśli za 2008 r. nie zostanie wypłacona dywidenda, to będą dodatkowe pieniądze. W przejęcia na rynku ubezpieczeniowym PZU chce zainwestować do 5-7 mld zł.