"Brak cięć – tak można opisać to co dzieje się na rynku kredytów mieszkaniowych. W odróżnieniu od wiosny nie doszło do podwyżek wymaganego wkładu własnego, ani marż. Może więc banki wierzą, że problemy są tylko przejściowe, a na czymś zarabiać trzeba" - uważa główny analityk HRE Investments Bartosz Turek.

W jego ocenie banki skłonne są sporo pożyczyć. Jak wskazuje, banki w listopadzie chciałyby pożyczyć przeciętnie 742 tys. zł 3-osobowej rodzinie, w której oboje rodzice pracują i przynoszą do domu po średniej krajowej, mają umowy o pracę, nie mają innych zobowiązań, chcą zadłużyć się na 30 lat oraz posiadają 20-proc. wkład własny.

"Jest to mediana, a więc połowa banków skłonna by była pożyczyć mniej (np. PKO, Alior i Citi), a połowa więcej (np. ING, BOŚ, BNP Paribas). Najnowszy wynik jest aż o 90 tysięcy złotych wyższy niż przed rokiem. Zawdzięczamy to przede wszystkim najniższemu oprocentowaniu kredytów w historii oraz temu, że w ciągu roku pensja modelowej rodziny wzrosła prawie o 5 proc." - komentuje Turek.

Z badania wynika, że w ostatnim miesiącu nie doszło też do poważniejszych podwyżek ceny kredytu - oprocentowania czy prowizji.

Reklama

"Jeśli chodzi o wymagania dotyczące wkładu własnego, to tu także oferta pozostała stabilna. Mając w kieszeni 10 proc. ceny mieszkania możemy myśleć o kredycie w Aliorze, mBanku, Santanderze, Millennium czy Credit Agricole" - przekazał Turek.

Zaznaczył jednocześnie, że w tych ofertach można się natknąć na ograniczenia np. są one kierowane do dotychczasowych klientów banku, osób o ponadprzeciętnych dochodach czy takich, które chcą kupić relatywnie łatwo zbywalną nieruchomość – np. małe, tanie mieszkanie w dużym mieście.

Analityk przypomniał, że w pierwszej połowie roku doszło do wyraźnego podniesienia wymagań odnośnie wkładu własnego i podwyżek marż.

Jak wskazał, ostatnie miesiące pokazały, że ceny mieszkań w Polsce nie spadają. "Dlatego tym bardziej jest duża szansa, że tym razem banki nie podniosą wymagań odnośnie wkładu własnego. Dlaczego jest to powiązane? Wkład własny chroni przed tym, aby na nieruchomości nie ciążył kredyt większy niż wartość mieszkania lub domu. W związku z tym banki wymagają od kupujących więcej gotówki, gdy obawiają się, że ceny mieszkań mogą spaść. Warto więc przypomnieć, że po podniesieniu wymagań odnośnie wkładu własnego na wiosnę, rozwój sytuacji w ostatnich miesiącach skłonił niektóre instytucje do ponownego akceptowania wniosków kredytowych od osób z mniejszymi zasobami gotówki" - tłumaczy Turek.