We wtorek Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, odwiedził Pruszków. I mówił tam dużo o tym, w jaki sposób będzie obniżana inflacja. Wiemy więc, że działania rządu są „delikatne”, że może i inflacja będzie hamowana wolniej, ale to dobrze dla społeczeństwa. Padło też sporo konkretów, wśród których na szczególną uwagę zasługuje deklaracja, że trwają rozmowy z państwowymi bankami na temat podniesienia przez nie oprocentowania depozytów. Miałoby ono urosnąć do 7–8 proc. i dotyczyć zarówno „nowych”, jak i „starych” pieniędzy.
Widać, że prezes PiS, z którego w przeszłości żartowano, że nie ma konta w banku, dziś posiada orientację w bankowych cennikach. I zdaje sobie sprawę, że nawet w największych, w tym państwowych, bankach, które zwykle dalekie są od oferowania wysokiego oprocentowania depozytów, można znaleźć produkty dające 7 proc. w skali roku. Tyle że to promocje, które mają zachęcić do otworzenia rachunku albo wpłacenia na konto dodatkowych pieniędzy.
Reklama