Sytuacja na Wyspach pokazuje, jak można „łatwo naruszyć struktury na rynkach żywności”. W niektórych marketach w Wielkiej Brytanii nie można już kupić jaj. Konsumenci obawiają się o to, że stan sklepowych półek nie zmieni się do grudnia, co może wpłynąć na przygotowania do Bożego Narodzenia.
Tim Lang, emerytowany profesor polityki żywnościowej na University of London, podkreśla, że niedobór produktów może dotknąć również inne rynki – np. owoców, zboża oraz mięsa. „Nie trzeba wiele, by zepchnąć dany sektor poza krawędź. I myślę, że właśnie to widzimy” – dodaje Lang.
Na niedobór jaj wpływają m.in. wyższe ceny pasz. Zagrożeniem jest także ptasia grypa, która utrudnia sytuację w USA oraz Europie, doprowadzając w niektórych regionach do „masowego uboju drobiu”.
Niektóre sklepy wprowadziły limity ws. sprzedaży jaj
- Sklepy Tesco Plc i Lidl: tymczasowy limit (do 3 pudełek na klienta);
- Asda, Marks & Spencer Group Plc i Morrisons: tymczasowe ograniczenie sprzedaży (do 2 pudełek na klienta);
- Ocado: limit dla klientów ws. sztuk (do 30);
- J Sainsbury Plc: sprowadziło jaja (z chowu ściółkowego) z Włoch, by utrzymać zapasy na półkach;
- Waitrose: (firma, która nie ma problemów z dostępnością do produktu) zapowiedziała, że zainwestuje kolejne 2,6 miliona funtów w dostawców jaj.
⅓ brytyjskich rolników zmniejsza stada kur, albo wstrzymuje lub rezygnuje z hodowli – wynika z badania przeprowadzonego wśród należących do Brytyjskiego Stowarzyszenia Producentów Jaj z Wolnego Wybiegu (NFU).
Stowarzyszenie wzywa władze do udzielenia pomocy rolnikom. „Wyższe ceny energii, zakłócenia w łańcuchu dostaw i najgorsza w historii epidemia ptasiej grypy, nie mogą same tłumaczyć pustych półek” – zaznacza prezes NFU Minette Batters.