W ciągu zaledwie dwóch tygodni doszło do dwóch znaczących przejęć; poza wspomnianą akwizycją Microsofta Take-Two Interactve kupiło Zyngę za 12,7 mld dol. Zynga to m. in. producent gry FarmVille.
W przypadku Netflixa ekspansja nie będzie łatwa, bowiem firma buduje swój gamingowy biznes od podstaw. Dyrektor operacyjny giganta Greg Peters powiedział, że firma zamierza już w tym roku nabyć licencje do udostępniania „dużych gier”. Hastings dodał, że Netflix zamierza wdrożyć strategię polegającą na powolnym rozwoju tego obszaru w firmie, ucząc się nawyków konsumentów i efektywnego wykorzystywania posiadanych zasobów.
Netflix wybrał taką samą ścieżkę w przypadku streamingu. Zaczynał od zakupu licencji na znane filmy i programy telewizyjne, zanim zdecydował się na własne produkcje, powoli budując coraz większą bazę użytkowników. Przez lata zbierał doświadczenie i wiedzę na temat subskrybentów. W końcu zaczął bardzo skutecznie wykorzystywać algorytm tworzący rekomendacje dla widzów i duże zbiory danych na ich temat w procesie tworzenia własnych treści.
Dlaczego Microsoft i Netflix idą w gaming?
Zarówno Microsoft jak i Netflix zmieniają strategię, bo nie mogą dłużej ignorować tego, jak potężną gałęzią rozrywki stały się gry komputerowe, szczególnie w najmłodszych grupach odbiorców. Największa platforma streamingowa już od jakiegoś czasu dostrzega, jak dużą konkurencją w walce o młodego widza są dla niej gry takie jak Fortnite.
Wspomniane duże akwizycje mają też związek z rozwojem koncepcji metaverse, która z pewnością będzie powiązana na wiele sposobów z gamingiem.
Branża gamingowa to jednak przede wszystkim rosnąca w siłę kultura, która coraz mocniej angażuje odbiorców. To też szybko zwiększająca się baza klientów – nigdy w historii tak dużo osób nie grało w gry.
W przeszłości z gamingiem flirtowały chociażby Disney i Google, ale oba firmy wycofały się ze szturmu na ten rynek.