Sprawa wydania zgody na eksploatację zarówno Rosebank, jak i wszystkich nowych złóż na Morzu Północnym, budzi w Wielkiej Brytanii ogromne kontrowersje ze względu na wpływ paliw kopalnych na zmiany klimatu. Oblicza się, że wydobycie ropy i gazu z Rosebank spowoduje wyemitowanie do atmosfery 200 mln ton dwutlenku węgla.

80 proc. ropy naftowej produkowanej w Wielkiej Brytanii i tak nie trafia na rynek wewnętrzny

Brytyjski rząd przekonuje, że inwestuje w energię odnawialną, ale odejście z dnia na dzień od paliw kopalnych, nie jest możliwe, więc lepiej używać własnych zasobów niż importować ropę i gaz.

Reklama

"Miejsca pracy i miliardy funtów, jakie (Rosebank) przyniesie naszej gospodarce, pozwolą nam uzyskać większą niezależność energetyczną, dzięki czemu będziemy bardziej zabezpieczeni przed tyranami, takimi jak Putin. Będziemy nadal wspierać brytyjski przemysł naftowy i gazowy, aby wzmocnić nasze bezpieczeństwo energetyczne, rozwijać naszą gospodarkę i umożliwić przejście na tańszą, czystszą energię" - oświadczyła minister bezpieczeństwa energetycznego Claire Coutinho.

Krytycy wskazują jednak, że 80 proc. ropy naftowej produkowanej w Wielkiej Brytanii i tak nie trafia na rynek wewnętrzny, lecz jest eksportowane.

Właścicielami licencji na wydobycie ropy i gazu ze znajdującego się ok. 120 km na zachód od szkockiego archipelagu Szetlandów pole Rosebank są norweski państwowy koncern Equinor oraz firma Ithaca Energy. Szacowały one w przeszłości, że jeśli wydobycie ropy zacznie się w 2026 r., do 2030 r. z Rosebank pochodzić będzie 8 proc. ropy wydobywanej na brytyjskich wodach, a uruchomienie wydobycia przyniesie brytyjskiej gospodarce 8,1 mld funtów w postaci bezpośrednich inwestycji.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński