Kiedy w grudniu ubiegłego roku kraje G7 nałożyły górny pułap cenowy na rosyjską ropę na poziomie 60 dolarów, miały one nadzieję, że to zaszkodzi Moskwie.

Początkowo był to strzał w dziesiątkę – Rosja straciła 10 mld dolarów w ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku, ale sceptycy już wówczas ostrzegali przed nadmiernym optymizmem.

Przede wszystkim dzięki rosnącej cenie ropy na rynkach międzynarodowych zapełnia się wojenny skarbiec Putina. Jak podaje belgijski dziennik, powołując się na dane Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej (Kiyv School of Economics), przychody Rosji ze sprzedaży ropy będą w tym roku o co najmniej 15 mld dolarów wyższe niż oczekiwano.

„Nie jest to dobra wiadomość dla Ukrainy” – ocenia „De Standaard” i wyjaśnia, że dodatkowe dochody umożliwią Putinowi większe wydatki na armię. Jednocześnie gazeta zauważa, że wprawdzie słaby rubel i wysoka inflacja będą nadal ciążyć rosyjskiej gospodarce, to jednak pozostaje ona znacznie bardziej odporna niż oczekiwał Zachód.

Reklama

Andrzej Pawluszek (PAP)