Wojna w Ukrainie oraz zaostrzenie retoryki Kremla w sprawie broni jądrowej ponownie zwróciły uwagę na rosyjską doktrynę nuklearną i jej praktyczne mechanizmy. W centrum tego systemu znajduje się tajna grupa oficerów odpowiedzialnych za funkcjonowanie "atomowej walizki", znanej jako "czeget".
Służba "K" w Rosji. Kim są ludzie odpowiedzialni za "atomową walizkę" Putina?
Za obsługę "czegeta" odpowiada specjalna struktura wojskowa, określana jako służba "K". Jest to wydzielony segment sił zbrojnych, którego istnienie przez lata pozostawało poza jakąkolwiek publiczną świadomością. Jej zadaniem jest nie tylko fizyczna ochrona terminala, lecz także utrzymanie nieprzerwanej gotowości systemów łączności, które muszą działać w każdych warunkach, np. podczas wizyt zagranicznych, przemówień, podróży wewnątrz kraju czy nagłych kryzysów.
Oficerowie służby "K" pozostają w bezpośredniej dyspozycji prezydenta i towarzyszą mu w sposób ciągły. Ich obecność stała się zauważalna dopiero dzięki materiałom z ostatnich lat. To osoby stojące kilka kroków za Władimirem Putinem, często z charakterystyczną czarną torbą w dłoni. Dotychczas nie było jednak wiadomo, kim są i jak trafili na te stanowiska.
Tajemniczy oficerowie przy Władimirze Putinie. Jak działa służba "K" w Rosji?
Z ustaleń "Dossiera" wynika, że w służbie "K" pracuje ponad 50 oficerów. Większość to pułkownicy i kapitanowie pierwszego stopnia, wcześniej związani z jednostkami łączności, systemami wczesnego ostrzegania lub infrastrukturą dowodzenia rosyjskich sił strategicznych. Wielu z nich służyło wcześniej w łączności strategicznej, a niektórzy na jednostkach odpowiedzialnych za kontrolę wyrzutni rakiet balistycznych.
Wśród zidentyfikowanych nazwisk znajdują się m.in. Stanisław Gromow, Jewgienij Szichow czy Dmitrij Szujejko, oficerowie z wieloletnim doświadczeniem, którzy przeszli przez kluczowe stanowiska w rosyjskich siłach zbrojnych. Szichow służył wcześniej na okręcie rakietowym "Moskwa", gdzie odpowiadał za uzbrojenie strategiczne jednostki.
To ludzie o wysokich uprawnieniach, którzy przeszli rygorystyczne procedury bezpieczeństwa. Jednocześnie ich życie prywatne, jak ustaliło "Dossier", w niczym nie przypomina elitarnych funkcjonariuszy. Wielu z nich mieszka w blokach w podmoskiewskiej Własichie, korzysta z kredytów hipotecznych i prowadzi aktywne profile w mediach społecznościowych.
Monitorowani przez FSB i objęci najwyższym nadzorem
Większość funkcjonariuszy służby "K" wywodzi się z Centralnego Punktu Dowodzenia Strategicznych Wojsk Rakietowych. To rozbudowany kompleks pod Moskwą, zaprojektowany tak, aby mógł przetrwać nawet uderzenie jądrowe. W nim gromadzone są dane z systemów radarowych, satelitarnych i wywiadowczych, które decydują o ocenie zagrożenia. W tym miejscu pracują także specjaliści służby "K", którzy są odpowiedzialni za techniczne utrzymanie łączności i przygotowanie terminali używanych przez prezydenta oraz najwyższych dowódców.
Oficerowie mają dostęp do informacji ściśle tajnych. Każdy ich wyjazd wymaga zgody kontrwywiadu wojskowego. Zgodnie z ustaleniami "Dossiera" FSB monitoruje ich związki rodzinne i kontakty, także poza granicami Rosji. Zaskakujący jest przypadek jednego z oficerów, którego siostra od dwóch dekad mieszka w Stanach Zjednoczonych i posiada amerykańskie obywatelstwo. Mimo to utrzymuje on najwyższy poziom dostępu do informacji strategicznych, co wskazuje na wyjątkowy charakter służby "K" oraz jej silne powiązanie z wąską grupą zaufanych osób.
Doktryna nuklearna w Rosji. Gotowość i autoryzacja użycia broni jądrowej
Rosyjska doktryna nuklearna została zaktualizowana w 2024 roku. Dokument dopuszcza użycie broni jądrowej nie tylko w odpowiedzi na atak, lecz także w sytuacji "krytycznego zagrożenia dla suwerenności państwa". To pojęcie nie ma precyzyjnej definicji. Dla funkcjonariuszy służby "K" oznacza to konieczność utrzymania gotowości niezależnie od kontekstu politycznego czy wojskowego.
Śledztwo "Dossiera" po raz pierwszy ujawnia, jak wygląda świat ludzi odpowiedzialnych za element infrastruktury o największym potencjale destrukcyjnym na świecie. Oficerowie służby "K" nie uczestniczą w podejmowaniu decyzji, ale gwarantują, że proces wydania rozkazu przebiegnie zgodnie z procedurą.