Od kilku miesięcy trwa spór między rządem a samorządami o to, jak w zeszłym roku zorganizowano Powszechny Spis Rolny. Samorządowcy zarzucają Głównemu Urzędowi Statystycznemu (GUS), że gminni komisarze spisowi (wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast) nie otrzymali pieniędzy za wykonaną pracę z uwagi na oszczędności wprowadzone w ramach zaciskania pasa po wybuchu pandemii. Dlatego teraz samorządowcy postanowili rozliczyć GUS z poniesionych wydatków na przygotowanie i przeprowadzenie zeszłorocznego spisu.
– Otrzymaliśmy podziękowania z GUS i od głównego komisarza spisowego za zaangażowanie i świetne wyniki. Niemal równolegle dowiedzieliśmy się, że po opinii wojewodów urząd wycofuje się z przyznania nagród gminnym komisarzom spisowym i że zapisane w budżecie spisu 13–14 mln zł trzeba przeznaczyć na walkę z COVID-19 – tłumaczy Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski, które poprosiło GUS o pokazanie wydatków na promocję spisu rolnego. – W efekcie zamiast pieniędzy za wykonaną pracę w grudniu 2020 r. przesłano do urzędów kalendarzyk na nowy rok, notesik i ekskluzywną kartkę na święta. To spowodowało, że postanowiliśmy się dowiedzieć, na co poszły pieniądze przewidziane na promocję spisu, czyli na co wydano 21 mln zł – dodaje w rozmowie z nami.