RPA planuje sześciokrotnie zwiększyć wielkość przemysłu mięsnego do 2036 roku, z obecnych 240 milionów USD do 1,5 miliarda USD.

Kontrowersyjna propozycja

Nietypową strategię przedstawili w mijającym tygodniu prezydent Cyril Ramaphosa i minister środowiska Barbara Creecy.

Reklama

"Problem polega na tym, że mieliśmy dwie historycznie rozbieżne szkoły myślenia. Jedna mówiła: aby chronić, patrzysz i nie dotykasz. Druga mówi: jest bioróżnorodność, wykorzystajmy ją", tłumaczyła minister nowe podejście do ochrony dzikiej przyrody.

"Daily Maverick" nazwał ten sposób myślenia planem masowej "monetyzacji" dzikich ekosystemów RPA.

Dwie pieczenie przy jednym ogniu

Antylopy żyją głównie na marginalnych lub zdegradowanych gruntach, a zwiększenie popytu na ich mięso miałoby zachęcić do ochrony ich siedlisk, przy okazji stając się źródłem dochodu dla najbiedniejszych i oddalonych od centrów gospodarczych terenów wiejskich - tłumaczyła minister. Dodała, że nowa strategia zakłada powiększenie obszarów objętych ochroną z obecnych 20 milionów hektarów do 34 milionów hektarów do 2040 roku.

Ekologiczne i zdrowsze

Khorommbi Matibe, główny dyrektor ds. gospodarki różnorodności biologicznej i zrównoważonego użytkowania w Departamencie Leśnictwa, Rybołówstwa i Środowiska, bronił pomysłu rządu w rozmowie z Bloombergiem, przekonując, że mięso dzikich zwierząt jest korzystne dla zdrowia, bo ma niską zawartość cholesterolu. Może też być przyjazną dla środowiska alternatywę dla wołowiny, bo dziczyzna generuje mniej metanu niż krowy i nie wymaga wycinania lasów, które służą jako naturalny pochłaniacz dwutlenku węgla.

Republika Południowej Afryki eksportuje już hodowlane mięso krokodyla, strusia, dzikiej zebry, a w wielu restauracjach można zamówić steka z żyrafy. Teraz w kartach dań częściej ma pojawić się oferta z mięsa antylopy.

Tadeusz Brzozowski