Banki są silne kapitałowo, mają ogromny apetyt na udzielanie kredytów, ale polskie firmy wciąż nie są gotowe na większe ryzyko – mówił Lech Gałkowski, wiceprezes Santander Bank Polska. Dyskusja w gronie wiceprezesów banków odpowiedzialnych za ten segment rynku znalazła się w programie Kongresu Bankowości Korporacyjnej i Inwestycyjnej w Warszawie.
Prognozy jednak są optymistyczne. Panel dyskusyjny poprzedziła prezentacja raportu na temat bieżącej kondycji bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej w naszym kraju. Wynika z niego, że w latach 2026–2027 nastąpi wyraźny wzrost popytu na finansowanie inwestycji, na poziomie przekraczającym 9 proc. rocznie. Źródłem tego impulsu ma być przede wszystkim napływ środków unijnych. Drugim czynnikiem ma być spadek kosztu pieniądza – analitycy Banku Pekao SA zakładają, że do połowy 2026 r. referencyjna stopa NBP może spaść do ok. 3,5 proc., co stworzy korzystne warunki dla kredytobiorców. Trzecim źródłem poprawy będzie lepsza kondycja finansowa firm.
Kluczowy problem rynku
Na razie jednak banki mierzą się z brakiem zainteresowania kredytami ze strony przedsiębiorców.
– Jeśli spojrzymy na relację kredytów dla przedsiębiorstw do PKB, mamy najniższy wskaźnik w Europie. Banki chcą finansować inwestycje, ale popyt jest relatywnie niski – mówił Lech Gałkowski. Zdaniem wiceprezesa Santander Bank Polska źródłem problemu nie jest brak środków, lecz ostrożność właścicieli firm.
– Wielu przedsiębiorców, którzy zakładali biznesy w latach 90., traktuje je jak swoje dziecko. Wolą stabilność niż ryzyko inwestycyjne. To zrozumiałe, ale niekiedy hamuje rozwój – tłumaczył. Lech Gałkowski podkreślił, że sukcesja i profesjonalizacja zarządów to naturalny etap dojrzewania gospodarki.
– Kiedy firmy będą zarządzane przez zawodowych menedżerów, inwestycje przyspieszą. To proces, który już się zaczyna w Polsce – stwierdził, dodając, że zjawisko to doskonale widać na rynkach zachodnioeuropejskich, gdzie firmy dawno przeszły w ręce kolejnych pokoleń właścicieli bądź zostały sprzedane. Według Lecha Gałkowskiego polski sektor bankowy ma dziś wyjątkowo silną pozycję kapitałową.
– Wskaźnik kredytów do depozytów jest niski, więc przestrzeń do finansowania jest ogromna – ocenił. Wskazał przy tym, że część firm woli alternatywne źródła finansowania.
– Widzimy rosnącą popularność leasingu, faktoringu i pożyczek właścicielskich. W klasycznym kredycie inwestycyjnym ruch jest niewielki, zwłaszcza w mikroprzedsiębiorstwach – zauważył.
W podobnym tonie wypowiadał się Robert Sochacki, wiceprezes Banku Pekao SA, który podkreślił, że konkurencja o klienta jest duża, a marże spadły do bardzo niskich poziomów. Według niego rynek jest trudny, ale nadzieję daje nadchodzący cykl inwestycyjny, szczególnie w energetyce i infrastrukturze.
KPO i transformacja: szansa na ożywienie
Według wiceprezesa Santander Bank Polska głód inwestycyjny, a co za tym idzie – zainteresowanie ofertą banków, jest dopiero przed nami. Nadzieje te wiąże z sukcesją w firmach rodzinnych, reprezentujących sektor MŚP. Adam Pers, wiceprezes mBanku, wskazał, że w tym właśnie segmencie widać największą aktywność inwestycyjną. Według niego średnie firmy coraz odważniej inwestują w energetykę odnawialną i cyfryzację, co dowodzi, że polski biznes dojrzewa.
W debacie nie zabrakło wątku KPO – a więc napływu ogromnych środków publicznych na potrzeby inwestycyjne. Zasiadający również w panelu Jarosław Dąbrowski, członek zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego, mówił, że kwota ta sięga dziś prawie 100 mld zł. Ogromna część tych środków trafia do dużych przedsiębiorstw, także z udziałem Skarbu Państwa, z przeznaczeniem na transformację energetyczną (np. rozwój linii przesyłowych) czy cyfryzację zasobów.
Lech Gałkowski potwierdził, iż impuls inwestycyjny mogą przynieść projekty finansowane z KPO oraz duże programy publiczne, takie jak: CPK, obronność czy energetyka.
– KPO dziś może chwilowo wypychać finansowanie komercyjne, ale w dłuższym okresie zwiększy bankowalność projektów i ożywi rynek – ocenił.
_______________________________________________
Banki jako partner biznesowy
Rozmowa z Lechem Gałkowskim, Wiceprezesem Zarządu Santander Bank Polska kierującym Pionem Bankowości Biznesowej i Korporacyjnej oraz Pionem Bankowości Korporacyjnej i Inwestycyjnej
Samo finansowanie ich działalności jest oczywiście kluczowe, ale rola banków jest dziś znacznie szersza. Nie tylko udzielają kredytów, lecz także doradzają firmom – mają ogromną wiedzę o rynku, o tym, jak przedsiębiorstwa z różnych sektorów się finansują, jak zarządzają kapitałem obrotowym czy ryzykiem finansowym: walutowym, stopy procentowej i innymi. Dzięki temu banki mogą przekazywać tę wiedzę klientom i pomagać im podejmować lepsze decyzje. Coraz częściej oferują rozwiązania szyte na miarę, obejmujące nie tylko kredyt, lecz także optymalizację kapitału obrotowego czy zarządzanie ryzykiem finansowym. To bardzo szerokie wsparcie dla przedsiębiorstw.
Myślę, że to wynika z naszej mentalności. Polacy mają dużą awersję do ryzyka. Jesteśmy ostrożni, szczególnie gdy firmami zarządzają właściciele. Oni traktują firmę jak swoje osobiste dzieło i własne pieniądze, więc naturalnie podchodzą zachowawczo do inwestycji. Często pojawia się też problem sukcesji. Wiele firm zostało założonych 30–35 lat temu, ich właściciele są dziś w wieku dojrzałym i często nie mają następców. Jeśli nie mają komu przekazać biznesu, trudno oczekiwać, że będą inwestować w jego rozwój.
Na Zachodzie sytuacja jest inna – tam kolejne pokolenia przejmują firmy i łatwiej podejmują ryzyko. U nas dopiero wchodzimy w etap pierwszych sukcesji, coraz częściej obserwujemy sprzedaż firm i transakcje M&A. Myślę, że za 10–15 lat, gdy nowe pokolenie wejdzie do zarządów, skłonność do ryzyka wyraźnie wzrośnie.
Tak, zdecydowanie. Wraz z wejściem nowego pokolenia menedżerów zmieni się podejście do finansowania i rozwoju. Młodsi przedsiębiorcy są bardziej otwarci na ryzyko, na ekspansję i na korzystanie z zewnętrznego kapitału. To naturalny etap dojrzewania rynku.
To ogromna szansa. Mówimy o setkach miliardów złotych. Inwestycje w transformację energetyczną, obronność (ok. 640 mld zł), czy transport (ok. 150 mld zł), to gigantyczne kwoty, które będą potrzebować finansowania. Banki są dziś bardzo silne kapitałowo. Stosunek kredytów do depozytów jest niski, co oznacza, że mamy przestrzeń do udzielania kredytów. Problemem nie jest brak kapitału, tylko niewystarczający popyt – przedsiębiorcy są nadal ostrożni. W efekcie banki konkurują między sobą o klientów, oferując coraz lepsze warunki, mniejsze wymagania dotyczące zabezpieczeń czy niższe marże.
Tak, wierzę w to. Projekty realizowane w ramach KPO zazwyczaj wymagają wkładu własnego, więc wiele firm będzie potrzebowało finansowania bankowego, by go zapewnić.
Gdy duże inwestycje infrastrukturalne ruszą, pociągną za sobą mniejsze firmy – dostawców materiałów, usług i komponentów. Te firmy będą potrzebowały kredytów obrotowych i inwestycyjnych. To uruchomi koło zamachowe w gospodarce i zwiększy zapotrzebowanie na finansowanie bankowe.
To będzie impuls nie tylko dla największych graczy, lecz także dla tysięcy małych i średnich przedsiębiorstw, które będą częścią tych łańcuchów dostaw. W ten sposób skorzystają i banki, i cała gospodarka.
Partner