"Jest dla nas jasne, że druga fala pandemii będzie miała wpływ na polską gospodarkę, ale nie taki jak pierwsza. Nie musimy rewidować naszych prognoz, które zakładają spadek PKB w br. o 4,6 proc. i odbicie w 2021 r. o 4 proc. To były dotąd bardzo ostrożne prognozy na tle przewidywań większości ekonomistów. Nie zmienialiśmy ich w ostatnich miesiącach, mimo iż z gospodarki płynęły zaskakująco dobre dane" - mówi w opublikowanej w czwartek rozmowie w "Rzeczpospolitej" Czernicki.

Jak tłumaczy główny ekonomista MF, zamknięcie gospodarki wciąż nie jest tak daleko idące, jak wiosną.

"Przede wszystkim, otwarte są granice, nie ma utrudnień w handlu międzynarodowym, nie ma też ograniczeń podażowych związanych z zamknięciem gospodarki Chin i zamknięciem placówek opiekuńczych dla najmłodszych dzieci. Efektem jest dobra koniunktura w przemyśle i silny eksport - wyjaśnia.

Reklama

Jak mówi Czernicki, agencje ratingowe i instytucje międzynarodowe takie jak MFW i Komisja Europejska spodziewają się w Polsce mniejszego deficytu – rzędu 9–10 proc. PKB.

"Nasza prognoza znów jest więc ostrożna. Częściowo wynika to oczywiście z tego, że konserwatywna jest nasza prognoza dotycząca PKB. Jeśli recesja będzie płytsza, niż założyliśmy, to automatycznie przełoży się to na mniejszy deficyt w relacji do PKB. Ale też widać, że nasze przewidywania dotyczące wpływów podatkowych były zbyt pesymistyczne, szczególnie w przypadku VAT" - powiedział.

Zdaniem głównego ekonomisty MF, w obecnych okolicznościach inwestycje finansowane długiem będą miały wysoki tzw. mnożnik. "To oznacza, że jeśli nasz pakiet fiskalny będzie dobrze zaprojektowany, to jego realizacja wpłynie korzystnie na naszą sytuację fiskalną – zmniejszy dług w relacji do PKB. Moim zdaniem mamy przestrzeń do realizacji dodatkowych inwestycji finansowanych długiem" - ocenił. (PAP)