Po masowych strzelaninach w USA politycy obwinili komputerową rozrywkę za propagowanie przemocy. Odbiło się to szerokim echem na Wall Street. Jednak producenci broni mogą spać spokojnie - pisze Quartz.

Nieważne, co jest prawdziwą przyczyną masowych strzelanin w USA. Akcje producentów gier komputerowych mocno spadły podczas poniedziałkowych giełdowych notowań. Tymczasem wartość firm produkujących broń rośnie. Ten paradoks dosyć łatwo jest wyjaśnić: inwestorzy spodziewają się zaostrzenia prawa do posiadania i użycia broni, więc oczekują szybkiego wzrostu popytu na nią. Kto wie, czy za obawami inwestorów nie kryje się też masowa nagonka na gry komputerowe, która zaczyna się właściwie po każdej strzelaninie.

Activision Blizzard, wydawca strzelanki „Call of Duty”, stracił w poniedziałek aż 6 proc. swojej wartości. Inni producenci również doznali silnych spadków: „Take-Two” straciło 5,15 proc., a „Electronic Arts” 4,14 proc. Cały indeks S&P 500 był 2,93 proc. pod kreską.

Za to producenci broni mają za sobą całkiem udany dzień. American Outdoor zyskało 2,43 proc., podczas gdy Vista Outdoor 2,24 proc. Straciło jedynie Sturm Ruger & Co. (-1,42 proc.).

>>> Polecamy: Niemieckie media o strzelaninach w USA: Zagrożeniem są nie tylko islamscy terroryści, ale również prawicowi mężczyźni

Reklama