Dane dotyczące zapasów ropy naftowej w USA nie zdołały wesprzeć kupujących. Jeszcze we wtorek Amerykański Instytut Paliw podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej w USA wzrosły o 10,5 mln baryłek. Tymczasem jeszcze większy wzrost wyliczył Departament Energii, który oszacował go na 13,8 mln baryłek.

Dane dotyczące zapasów pokazują już wpływ koronawirusa na gospodarkę amerykańską. To prawdopodobnie dopiero pierwszy z ciągu wielu tygodni zwiększania się zapasów ropy naftowej w USA. Inwestorzy uwzględnili jednak już to w cenach ropy.

Dużo więcej emocji zaczynają wzbudzać sprawy polityczne. Ostatnie dni były czasem pojawiających się sprzecznych informacji na temat możliwych działań producentów ropy naftowej, głównie „wielkiej trójki", czyli Stanów Zjednoczonych, Rosji oraz Arabii Saudyjskiej.

Tydzień temu Rosja oznajmiła chęć współpracy z OPEC, co zdementowała Arabia Saudyjska. Na początku bieżącego tygodnia pojawiły się informacje o planowanych wspólnych działaniach USA i Rosji. Z kolei wczoraj najwięksi producenci ropy zasugerowali, że porozumienie pomiędzy Arabią Saudyjską a Rosją jest dość blisko.

Reklama

Jak dotychczas, Saudyjczycy i Rosjanie obrzucali się nawzajem winą za niepowodzenie rozmów na temat przedłużenia porozumienia handlowego, które doprowadziły do późniejszego tąpnięcia notowań ropy naftowej. Jednak gospodarki obu krajów cierpią na niskich cenach ropy naftowej i nie mogą pozwolić sobie na przedłużanie się takiej sytuacji na długie miesiące. Niezależnie od tego, którzy producenci zdecydują się na współpracę, dla rynku ropy oznacza to rosnący potencjał do wzrostów cen.

Autor: Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI