Na Comex w Nowym Jorku miedź tanieje o 1,24 proc. do 4,6675 USD za funt.

Apetyt na ryzyko przygasł na wszystkich rynkach w reakcji na obawy, że przyspieszająca inflacja zagraża światowemu ożywieniu gospodarczemu. Dlatego z uwagą będą analizowane środowe "minutki" Fed - czy bankierzy ocenią, że presja cenowa w USA jest tylko "przejściowa" i czy podtrzymają opinie, że stopy procentowe w USA muszą pozostać na niskim poziomie.

Tymczasem analitycy Citigroup Inc. podwyższyli swoje prognozy dla cen miedzi i ocenili, że w najbliższych 3-4 miesiącach notowania metalu dojdą do 12.200 USD za tonę, bo w Chinach rośnie popyt na metale bazowe, a globalne ożywienie gospodarcze nasila się.

Z kolei analityk Bloomberg Intelligence - Grant Sporre - ocenia, że rocznie popyt na miedź na świecie w II połowie obecnej dekady będzie rósł o 3,2 proc., podczas gdy do tej pory wzrost wynosił 2,2 proc.

Świat nie zagospodarowuje wystarczającej ilości złóż miedzi, aby sprostać takiej skali popytu - uważają zaś analitycy firmy konsultingowej CRU Group.

"Do 2030 roku możemy stanąć w obliczu deficytu podaży odpowiadającej ok. 1/4 obecnej rocznej produkcji wydobywczej" - piszą w komentarzu.

"W takiej sytuacji miedź może prędzej dojść do poziomu 20.000 USD za tonę niż do 10.000" - wskazują.

Na zakończenie poprzedniej sesji na LME miedź zwyżkowała o 32 USD do 10.405 USD.

W ub. poniedziałek miedź na LME była wyceniana po rekordowe 10.747 USD za tonę.