Jak przypomnieli analitycy firmy Ebury w piątkowym komentarzu, napaść Rosji na Ukrainę spowodowała ucieczkę inwestorów od aktywów ryzykownych. Ich zdaniem inwestorzy jeszcze przez jakiś czas będą się trzymać z dala od ryzyka.

"Waluty uznawane za bezpieczne, szczególnie jen japoński i dolar amerykański, prawdopodobnie jeszcze zyskają w najbliższym czasie, jak dzieje się w okresach pogarszającego się sentymentu do ryzyka. Uważamy również, że kryzys będzie mieć na Rezerwę Federalną mniejszy wpływ niż na Europejski Bank Centralny, co może dodatkowo zaważyć na kursie EUR/USD. Waluty zależne od ropy, w tym dolar kanadyjski, również mogą doświadczyć niewielkiej aprecjacji, jeśli podwyższone ceny ropy się utrzymają lub jeszcze wzrosną" – podano w komentarzu.

Analitycy firmy stwierdzili, że ich zdaniem waluty ryzykowne wydają się narażone obecnie na dodatkowe straty. Stwierdzili, że "sytuacja prawdopodobnie się pogorszy, zanim ulegnie poprawie, a natychmiastowa duża korekta na rynkach wydaje się wysoce nieprawdopodobna".

"Polski złoty zalicza się do grupy walut uznawanych za ryzykowne, jest też jedną z walut, która znajduje się pod presją z uwagi na bliskość konfliktu. Kombinacja tych czynników przełożyła się na wyraźne osłabienie złotego, szczególnie w relacji do walut uznawanych za bezpieczne (m.in. USD, CHF) i sprawia, że złoty jest jedną z walut doświadczających największej zmienności w kontekście obecnej sytuacji. Dodatkowym problemem dla polskiego złotego w kontekście presji na kurs może być duża płynność, która sprawia, że wyprzedawanie go może być preferowaną opcją ograniczania przez inwestorów ekspozycji na ryzyko w regionie" – oceniono w komentarzu Ebury.

Reklama

Analitycy firmy uważają, że jeśli istotne presje na złotego utrzymywałaby się lub rosła, NBP ma możliwość stabilizacji kursu walutowego lub umocnienia krajowej waluty, wliczając w to bezpośrednie interwencje walutowe.

"Wczoraj komunikat w tonie sugerującym gotowość do obrony waluty opublikował Narodowy Bank Czeski, co wsparło koronę. Polska posiada wystarczająco duże rezerwy walutowe, żeby komfortowo prowadzić takie działania. Wartość rezerw to ok. 160 mld USD, co stanowi równowartość ok. 6 miesięcy pokrycia importu. Argumenty za podjęciem działań przez NBP w przypadku negatywnego obrotu spraw na rynku są tym silniejsze, że Polska znajduje się w otoczeniu wysokiej inflacji, a obecna sytuacja będzie przynajmniej w krótkim terminie oddziaływała w kierunku wyższej dynamiki cen poprzez wzrost cen surowców i zmiany na rynku walutowym" – oceniono w komentarzu Ebury.

Dodano w nim, że sytuacją na rynkach będą kierować wieści na temat wojny Rosji z Ukrainą.

"W najbliższej przyszłości rynkami będą nadal kierować przede wszystkim wieści z Ukrainy i spodziewamy się, że zachowanie walut, w tym polskiego złotego, będzie w dużej mierze zależne od trafiających do serwisów informacyjnych informacji. Szczegóły konfliktu i informacje go dotyczące będą prawdopodobnie przynajmniej przez jakiś czas głównym czynnikiem napędzającym rynek walutowy" – stwierdzono.