Oto najbardziej absurdalne podatki na świecie [GALERIA]
1 W 2007 roku władze Walonii postanowiły nałożyć na mieszkańców tego regionu podatek od grillowania. To jeden ze sposobów na walkę z globalnym ociepleniem. Szacuje się, że podczas przygotowywania posiłku na grillu do atmosfery przedostaje się od 50 do 100 gram gazów cieplarnianych. W związku z tym każdy Walończyk, który chce rozpalić przydomowego grilla, musi wnieść opłatę w wysokości 20 euro. Władze regionu bardzo poważnie podchodzą do egzekwowania tego prawa, a pomagają im w tym helikoptery z kamerami termowizyjnymi. Pomysł opodatkowania grillowania kilka miesięcy temu pojawił się również w Polsce. Minister finansów Mateusz Szczurek zapowiedział wówczas wprowadzenie akcyzy na brykiet węglowy.
ShutterStock
2 Amerykański rząd postanowił zatroszczyć się o zdrowie swoich obywateli. Jednym z elementów reformy zdrowia prowadzonej od 2007 roku przez administrację prezydenta Baracka Obamy było wprowadzenie podatku od opalania. Dziś, każdy Amerykanin, który chce skorzystać z solarium, zmuszony jest do uiszczenia dodatkowej opłaty w wysokości 10 proc. kosztu usługi.
ShutterStock
3 To zdecydowanie jeden z najbardziej absurdalnych podatków, z jakimi przyszło nam się spotkać. W 2008 roku estoński rząd postanowił dodatkowo opodatkować hodowców krów. Zdaniem urzędników zwierzęta te w znacznym stopniu przyczyniają się do zanieczyszczania atmosfery. Co ciekawe, wprowadzony podatek nie obowiązuje hodowców innych zwierząt, które również mają swój wydatny udział w emisji gazów cieplarnianych.
ShutterStock
4 Podatek od rozwoju umiejętności to pomysł rodem z Republiki Południowej Afryki. "SDL" nakładany jest na każdego przedsiębiorcę, który zatrudnia pracowników, a jego wysokość to 1 proc. wszystkich wynagrodzeń pracowniczych. Celem wprowadzenia tego podatku miało być podnoszenie kwalifikacji zawodowych, zwłaszcza wśród ludności czarnoskórej.
ShutterStock
5 W Grecji przydomowe baseny traktowane są jako dobro luksusowe, a każdy właściciel takieto obiektu zobowiązany jest do uiszczania podatku w wysokości ok. 800 euro rocznie. Zamożni mieszkańcy Aten, którzy nie chcą podporządkować się wprowadzonemu rozwiązaniu, już od wielu lat toczą nieoficjalną wojnę z greckim fiskusem, ukrywając swoje baseny pod brezentem w kolorze trawy.
Media
6 Do uiszczenia podatku od słońca zobowiązani są wszyscy turyści, którzy odwiedzają Majorkę, Minorkę oraz inne wyspy archipelagu Balearów. Opłata nie jest zbyt wygórowana i wynosi 1 euro dziennie. Zebrane w ten sposób pieniądze lokalne władze przeznaczają na poprawę infrastruktury turystycznej. Tylko w 2012 roku Baleary odwiedziło ponad 10 mln turystów.
ShutterStock
7 Każdego roku w Chinach zużywa się 45 mld par jednorazowych pałeczek do jedzenia, których produkcja pochłania 25 mln drzew. Z tego powodu tamtejsze władze zdecydowały się na wprowadzenie specjalnego 5 proc. podatku nakładanego na zakup jednorazowych bambusowych pałeczek. Ma to zachęcić Chińczyków do korzystania z pałeczek wielorazowych, które są wykonane z plastyku. Niestety mieszkańcy Państwa Środka wciąż wolą jeść w bardziej tradycyjny i szkodliwy dla środowiska sposób.
Bloomberg / Chris Rank
8 W 1993 roku władze Wenecji postanowiły nałożyć podatek na restauratorów i sklepikarzy, których nieruchomości rzucają cień na teren należący do miasta. Po wprowadzeniu "podatku od cienia" wielu właścicieli zdecydowało się na demontaż markiz i podwieszek ze ścian swoich lokali.
ShutterStock
9 "Podatek chipsowy" obowiązuje na Węgrzech od 1 września 2011 roku. Dotyczy żywności paczkowanej, przede wszystkim napojów energetyzujących, chipsów i innych przekąsek, słonych i słodkich ciasteczek oraz pakowanych ciast. W ten sposób rząd premiera Orbana chce zmienić nawyki żywieniowe węgierskich obywateli.
ShutterStock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR Biznes. Kup licencję
Komentarze (7)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeProblemu by nie było gdyby nie istniały powszechne ubezpieczenia społeczna a każdy byłby zobowiązany do opłacania indywidualnej polisy w wybranym przez siebie towarzystwie ubezpieczeniowym (choćby i społecznym czy zawodowym, to nie muszą być korporacje).
Za idiotę który się zapuści płacić muszą później wszyscy od operacji przez refinansowane leki itd. Na jednego debila płacić musi paru innych którzy potrafią się kontrolować i nie doprowadzają się do stanu. Oczywiście, są jeszcze predyspozycje genetyczne ale kupa przypadków schorzeń stawów i nadwagi, miażdżycy jest wynikiem takiej a nie innej drogi życia.
Albo znieść powszechne ubezpieczenia oparte na powszechnej zrzutce albo rzeczywiście, wprowadzić karne opłaty za niezdrowe zachowania (albo np. ograniczyć świadczenia alkoholikom - szybszy zgon, mniejszy problem dla reszty).
Niewygodne ale rzeczywistość to nie bajka a na leczenie trzeba skądś wziąć. Opłaty nie muszą być zresztą w formie podatków osobowych ale jako pośrednie, w cenie niezdrowych produktów (np. wysokosolonych na Węgrzech i podobne rozwiązania w paru krajach europejskich).