W poniedziałek Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpoczął ogłaszanie wyroku w trwającym od ponad trzech lat procesie ws. afery finansowej Amber Gold. Sąd uznał twórców Amber Gold - Marcina P. i jego żonę Katarzynę P. winnymi oszustwa i prowadzenia tzw. piramidy finansowej. Prokuratura wniosła o kary po 25 lat więzienia dla oskarżonych twórców Amber Gold. Ich obrońcy chcą uniewinnienia.

Prezes PiS został zapytany o dzisiejszy wyrok ws. twórców Amber Gold, czy uważa on, że są to jedyne osoby winne w tej sprawie. "Sądzę, że to z całą pewnością nie są jedyni winni" - odpowiedział prezes. Jak dodał, konkluzja prac komisji śledczej ds. Amber Gold "jest taka, że te osoby pełniły rolę tzw. słupów. Podkreślił też, że sam nie zna jeszcze sentencji wyroku.

"To na pewno nie są jedyni winni, a być może nawet to nie są nawet główni winni. Wydaje mi się, że główni winni są inni, są znani tylko, że są po prostu pod ochroną, bo pełna rozprawa z tą aferą i z innymi oznaczałoby rozbicie pewnego układu, niektórzy nazywają go +układem gdańskim+, gdańską Sycylią czy trójmiejską Sycylią" - powiedział dodając, że "tu są pewne ograniczenia".

"Obawiam się też, że wielu świadków w dalszym ciągu lęka się tych grup, które mają tam ogromne wpływy, ogromne możliwości i mają charakter przestępczy i że krótko mówiąc - dojście do pełnej prawdy będzie możliwe dopiero przy dalszej poprawie warunków politycznych, tak bym to określił, i sądzę, że po wyborach parlamentarnych ta poprawa nastąpi" - powiedział Kaczyński.

Reklama

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 proc. do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich.

Według prokuratury spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.

Zdaniem śledczych, klienci od początku przy zawieraniu umów byli wprowadzani w błąd co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych przez nich pieniędzy - zapewniano ich, że za pieniądze kupowane będzie złoto, srebro lub platyna, co potwierdzać miały wystawiane certyfikaty. Lokaty rzekomo miały być ubezpieczone i gwarantowane przez Fundusz Poręczeniowy AG, na który klienci musieli wpłacać 1 proc. wartości każdej lokaty.

Obok oszustwa znacznej wartości, oskarżonym zarzuca się także pranie pieniędzy wyłudzonych od klientów parabanku. Oskarżeni wielokrotnie - według śledczych - przelewali je na różne konta bankowe m.in. spółek grupy Amber Gold oraz innych podmiotów i osób.

Katarzyna P. i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express (nieistniejący już przewoźnik, w którym głównym inwestorem była Amber Gold) przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł.

Marcin P. przebywa w areszcie od sierpnia 2012 r., Katarzyna P. została aresztowana w połowie kwietnia 2013 r. Przebywając w więzieniu kobieta zaszła w ciążę i została matką: ojcem był jeden z funkcjonariuszy Służby Więziennej.

>>> Czytaj też: Kaczyński: Chcemy powołać komisję, która będzie badała sprawy pedofilii we wszystkich środowiskach