Nowelizacja ustawy śmieciowej (Dz.U. z 2019 r. poz. 1579) wprowadziła maksymalne opłaty, jakie gmina może pobrać za odbiór śmieci z nieruchomości niezamieszkanych, czyli między innymi ze sklepów, galerii handlowych, punktów usługowych i instytucji. Są one jednak na tyle niskie, że jak czytamy w prośbie skierowanej przez wiceprezydenta Warszawy Michała Olszewskiego do NIK, „nie tylko nie pozwalają na pokrycie kosztów odbioru i zagospodarowania, ale wręcz w sposób nieformalny realizują postulat przedsiębiorców zmierzający do wyłączenia nieruchomości niezamieszkanych z systemu gospodarki odpadami tworzonymi przez gminy”.

Niskie stawki dla firm

Kontrowersje budzi brak przejrzystości procesu legislacyjnego. – Doszło do nieuprawnionego lobbingu ze strony przedsiębiorców – ocenia Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Sprawdzenia takiej ewentualności przez NIK chciałyby władze Warszawy.
Maciej Kiełbus, partner w kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners zaznacza, że sposób wyliczenia stawek maksymalnych nigdy nie został ujawniony. – Nie wiemy, jak ministerstwo je ustaliło. Co więcej – dodaje – bardzo wyraźnie sprzeciwiano się zmianom w tym zakresie. Senatorowie opozycji proponowali podwojenie tych opłat, co spotkało się z brakiem zgody ze strony ministerstwa, a w konsekwencji także większości senackiej – opowiada prawnik.
Reklama
Jednocześnie zaznacza, że stawki maksymalne musiały zostać wprowadzone, co wynika wprost z wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 28 listopada 2013 r. (K 17/12). – Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach została wówczas uznana za niezgodną z konstytucją w zakresie, w jakim nie przewidywała stawek maksymalnych. Dziwić może, że tak długo trzeba było czekać na wykonanie wyroku w tym zakresie – dodaje Maciej Kiełbus.
Zapytaliśmy Ministerstwo Klimatu, na jakiej podstawie przyjęto maksymalne opłaty za pojemniki i worki za odbiór śmieci z firm w takiej wysokości, jednak do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W odpowiedzi udzielonej DGP na początku lutego resort informował, że stawki dla nieruchomości niezamieszkanych są poddawane analizie.
Z kolei wiceprzewodnicząca sejmowej komisji ochrony środowiska Anna Paluch (PiS) dopytywana o przyjęte stawki maksymalne, powiedziała, że zmiany wprowadzone ostatnią nowelizacją ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach będą analizowane. – Przyjrzymy się im – dodała.

Wątpliwości jest więcej

Zastrzeżenia strony samorządowej do procesu legislacyjnego ustawy śmieciowej nie dotyczą jedynie stawek maksymalnych. Chodzi też o zasady objęcia nieruchomości niezamieszkanych systemem gminnym. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego ustaliła wspólne stanowisko, że jeśli gmina zdecyduje się na taki krok, właściciel nieruchomości będzie miał 30 dni na to, by na podstawie pisemnego oświadczenia z tego systemu wystąpić. To rozwiązanie jednak podczas prac w parlamencie zmieniono. Ostatecznie uchwalono, że właściciel nieruchomości niezamieszkanej musi wyrazić zgodę na piśmie, aby do systemu gminnego przystąpić.
– Wprowadzone zmiany – jak się wydaje – miały głównie na celu zniechęcić gminy do obejmowania nieruchomości niezamieszkanych zorganizowanym przez siebie systemem odbioru odpadów – ocenia Maciej Kiełbus. Taką perspektywę podziela także Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy w Poznaniu. – Warszawa słusznie wskazuje, że kwestia nieruchomości niezamieszkanych skręciła w trakcie procesu legislacyjnego w zaskakującą stronę – mówi prawnik. I jak dodaje – poszła w kierunku spełnienia oczekiwań wyłącznie jednej grupy podmiotów, to jest działających na rynku odbioru odpadów, nie licząc się ze stanowiskiem gmin, a właściwie mieszkańców, na których wzrost opłat jest przerzucany.
Stawka była wysoka, bo chodzi o około 17 proc. rynku odpadów komunalnych. Z kolei gminy z jednej strony na szali kładą szczelność rynku odpadowego, z drugiej – opłaty dla mieszkańców. Niektóre samorządy, na przykład Łódź, już podjęły decyzję o wyłączeniu nieruchomości niezamieszkanych. JST szacują, że mieszkańcy do śmieci z firm dopłacą nawet 5 zł od osoby (pisaliśmy o tym: DGP nr 23/2020 „Firma śmieci, obywatel płaci”). Część wciąż kalkuluje koszty. Znowelizowane przepisy gminy muszą wdrożyć do 6 września 2020 r.
Posłanka PiS Anna Paluch zaznacza, że w toku prac komisji i podkomisji małe i średnie przedsiębiorstwa „bardzo usilnie” zabiegały, żeby zostawić im rynek nieruchomości niezamieszkanych. Jak dodała, firmy przekonywały, że rozbije to monopole na rynku odpadowym i da szanse na start w przetargach mniejszym przedsiębiorcom. – Dlatego się na to zdecydowaliśmy. W ogólnym rozrachunku jest to działanie na korzyść przejrzystości i na korzyść rynku odpadowego – przekonuje posłanka.
Jednak samorządowcy są rozżaleni. – Zostaliśmy oszukani przez ministerstwo – mówi Marek Wójcik.

Co zrobi NIK

Mateusz Karciarz zaznacza, że jeśli NIK zdecyduje się na kontrolę procesu legislacyjnego, to może ją przeprowadzi pod względem kryteriów ujętych w konstytucji, czyli nie tylko legalności, lecz także celowości przyjmowanych rozstrzygnięć. – Pojawi się zapewne polecenie pokontrolne określające, jakie nieprawidłowości zostały zauważone – dodaje prawnik. Zaznacza jednak, że nie oczekiwałby większych efektów. – NIK jest instytucją kontrolną, która ma na celu wytykanie błędów, a nie ich eliminowanie – podkreśla.