„Naszym zdaniem to początek wychodzenia z recesji” – tak Rafał Benecki, główny ekonomista Banku ING ocenia dane o dynamice PKB w I kwartale 2021 roku. Jak poinformował GUS w piątek, w I kwartale tego roku PKB spadł o 1,2 proc. w stosunku do I kwartału 2020 r.

„Co ciekawe, to wychodzenie zaczęło się zanim znieśliśmy obostrzenia. To zasługa bardzo silnego przemysłu, który rośnie w tempie 7 proc. Ale samolot, jakim jest nasza gospodarka, pracuje na jednym silniku. Usługi bowiem, jak szacujemy, w I kwartale 2021 roku spadły o 5 proc. w stosunku do analogicznego kwartału roku 2020. A już wcześniej kurczyły się w tempie od 3 do 9 proc. W sektorach takich jak hotele i restauracje, hotelarstwo, kultura, rozrywka i rekreacja, transport lokalny, edukacja, usługi naprawcze, poligrafia widoczny jest największy wzrost restrukturyzacji i upadłości firm. Tam sytuacja wygląda znacznie gorzej niż w przemyśle i daleko jest do optymizmu. Oczekujemy jednak, że gdy gospodarka się otworzy, to włączą się także usługi. Do tego dochodzi jeszcze odłożony popyt, zarówno krajowy, jak i zagraniczny. To wszystko przełoży się na mocne odbicie gospodarki” – ocenił główny ekonomista Banku ING w rozmowie z PAP.

Bank ING prognozuje, że w całym 2021 roku PKB wzrośnie o 4,8 proc. w stosunku do roku 2020.

W piątek GUS podał także dane o inflacji w kwietniu. Wyniosła ona 4,3 proc. Zdaniem Rafała Beneckiego, wysoka inflacja obecnie jest spowodowana podwyżkami cen regulowanych, takich jak ceny energii czy ceny wywozu śmieci. Na wysoką inflację wpływają także rosnące ceny surowców, które będą ją podbijać także w kolejnych miesiącach.

Reklama

„Trzeba pamiętać, że ceny ropy naftowej w 2020 roku spadły do zera, a teraz odbiły się do poziomu 70 dolarów za baryłkę. Tutaj widać podobieństwo do sytuacji z lat 2010-2012. Wtedy również gospodarka wychodziła z kryzysu i surowce mocno drożały, co firmy przekładały na ceny konsumenta. Teraz też tak jest – firmy mówią o gigantycznych wzrostach cen surowca. Chcą wykorzystać nadchodzące odbicie popytu, aby przerzucić koszty na klienta i przy okazji jeszcze odrobić straty z pandemii. I ten czynnik będzie wpływał na wzrost inflacji w przyszłości" – powiedział PAP główny ekonomista Banku ING.

Jego zdaniem, jednym z czynników wpływających na wysokie tempo wzrostu cen jest obecna struktura PKB.

„W ciągu ostatnich paru lat mamy w PKB duży udział konsumpcji i mały udział inwestycji. To się przekłada na wyższą inflację. A przecież przed nami dalsze odbicie popytu konsumpcyjnego, co także będzie ten wskaźnik podnosić. Dodatkowo, obawiamy się impulsu inflacyjnego ze strony budżetu, bo w programie konwergencji widać, że rząd zostawił sobie miejsce na wzrost wydatków, na przykład związany z nowym pakietem socjalnym. Do tego jeszcze dochodzi Krajowy Program Odbudowy. Te czynniki razem wzięte nie będą sprzyjać spadkowi inflacji” – prognozuje Rafał Benecki.

Według prognoz Banku ING, w tym roku inflacja wyniesie średniorocznie 4 proc., a w przyszłym roku będzie to ok. 3,5 proc.