Morawiecki mówił na konferencji prasowej w Warszawie o negocjacjach w Brukseli dotyczących budżetu unijnego. Ocenił, że rozmowy w tej sprawie były "trudne, ale też bardzo dobre" - "takie które skutkują dobrymi szansami rozwojowymi dla Polski, ale także dobrym planem odbudowy dla całej Europy".

Premier podkreślił, że 750 - 700 mld zł środków to ogromny zastrzyk finansowy dla naszego kraju. "Ale to nie tylko to. Polska liczy się na pewno bardziej niż jeszcze kilka lat temu. Nie mamy tylko głosu doradczego, ale mamy głos decydujący lub współdecydujący" - stwierdził szef rządu.

Jak dodał, w negocjacjach unijnych są "trzy ośrodki, które negocjują ze sobą". "Jest południe Europy, które jest w największych kłopotach ze względu na epidemię, gigantyczna recesje i wzrost bezrobocia. Jest północ Europy, która jest historycznie najbogatsza, ona głównie tymi pieniędzy dysponuje. Była też Grupa Wyszehradzka, czyli Europa centralna (...) My byliśmy kimś w rodzaju pośrednika pomiędzy tymi z południa a tymi z północy. Jednocześnie dbaliśmy o nasze interesy" - mówił premier.

Morawiecki podkreślił, że Polska podczas negocjacji unijnych postawiła "weto dla skąpstwa i dla tych, którzy chcieli podziału Europy, na Europę słabszą, tę która ma się wlec w ogonie na południu Europy i tą wyżej rozwiniętą; podziału Europy na tę (część) postkomunistyczną i tę, która miała więcej szczęścia w historii".

Reklama