Ekonomiści nie spodziewają się silnego hamowania gospodarki, nie mówiąc już o recesji. Wojna wybuchła w momencie, gdy większość z nich szykowała się do podwyższenia prognoz na skutek świetnych danych z rynku pracy, o produkcji przemysłowej czy konsumpcji. W budżecie państwa założono, że PKB wzrośnie w tym roku o 4,6 proc. Zapytaliśmy resort finansów, czy on także zamierza zrewidować prognozy. Ministerstwo odpowiedziało, że pracuje obecnie nad prognozą makroekonomiczną, którą poznamy na koniec kwietnia. „Uważnie monitorujemy rozwój sytuacji gospodarczej w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Widzimy ryzyko obniżenia perspektyw wzrostu gospodarczego oraz wyższej inflacji, jednak skala obu procesów jest w tym momencie trudna do oszacowania” - podkreśla resort. - Wiele zależy od adaptacyjności gospodarki i jaki będzie końcowy zestaw sankcji - tłumaczy trudność z prognozowaniem Piotr Arak, szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Rząd będzie musiał podwyższyć prognozę inflacji, która jeszcze przed wybuchem wojny była na nierealistycznie niskim poziomie 3,3 proc. Analitycy Credit Agricole podwyższyli ten wskaźnik w 2022 r. z 7,5 proc. do 8 proc. Ich zdaniem w całym roku nie osiągnie wartości dwucyfrowej. Resort rozwoju ocenia, że wzrost cen będzie hamowany przez działanie tarczy inflacyjnej, której przedłużenie zostało już zapowiedziane przez przedstawicieli rządu.
Nieco inaczej patrzy na to Pekao SA. - Prognozę inflacji podwyższyliśmy do 9,5 proc., być może przekroczone zostanie 10 proc. w okolicach maja i czerwca - mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista banku. Ceny dóbr i usług rosły jeszcze przed wybuchem wojny, z uwagi na przegrzanie gospodarki wychodzącej z pandemii. Wojna dołożyła kolejne czynniki. - Droższe będą nośniki energii, produkty spożywcze, a to wpłynie na cały koszyk zakupowy. To też oznacza, że w kwietniu-maju inflacja zapewne przekroczy 10 proc. - przewiduje Piotr Arak.
Analitycy Credit Agricole spodziewają się, że niepewność dotycząca dalszego przebiegu wojny w Ukrainie spowolni wzrost inwestycji. Podobnie będzie w przypadku konsumpcji. Dlatego w swojej najnowszej prognozie np. wzrost inwestycji w II kw. ograniczyli z 7,8 proc. do 4,8 proc., a konsumpcji z 3,8 proc. do 2 proc. W ich ocenie wraz z deeskalacją wojny w Ukrainie wzrost konsumpcji przyspieszy, ale w umiarkowanym tempie, bowiem mimo że nominalnie płace będą coraz wyższe, realna siła nabywcza gospodarstw domowych będzie ograniczana przez inflację.
Reklama
Bardzo ważny wpływ na polską gospodarkę będzie miało to, co stanie się z eksportem i importem dotyczącym Rosji, Ukrainy i Białorusi. Piotr Bujak, główny ekonomista i dyrektor departamentu analiz ekonomicznych PKO BP, zwraca uwagę, że wartość towarów, które trafiają z Polski do tych trzech krajów, to tylko 5 proc. naszego eksportu, jednak trafiają tam produkty wysokoprzetworzone, co mogłoby oznaczać spory ubytek PKB. - Uważamy jednak, że efekt wyłączenia eksportu na rynki Rosji, Białorusi i Ukrainy będzie ograniczony. Szacujemy, że z tego powodu wzrost PKB spowolni o ok. 0,3 proc. - podkreśla.
Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.