773 mld ma otrzymać Departament Obrony, a resztę Departament Energii (środki te ma przeznaczyć na wojskowe programy nuklearne). Ma to być najwyższy budżet obronny od zakończenia II wojny światowej.

Nie dajmy się jednak zwieść – pieniądze te nie trafią „do naszego wojska”, jak mawiają politycy – pisze Semler. Większość tego budżetu wpłynie do prywatnych firm nastawionych na zysk: 55 proc. budżetów obronnych z lat 2002-2021 trafiło ostatecznie w ramach kontraktów do firm z sektora prywatnego. Udział wartości kontraktów Pentagonu z prywatnymi firmami zbrojeniowymi w całym budżecie na przestrzeni wspomnianych 20 lat z grubsza nie zmieniał się i przekraczał 50 proc. Proponowana kwota oznacza ni mniej ni więcej, że ponad 400 mld dol. zostanie sprywatyzowane.

Nie wróży to dobrze socjalnym programom na 2023 rok. Budżet na obronność pochłania zazwyczaj około połowy wszystkich państwowych wydatków. Podobnie wyglądał w pierwszym roku kadencji Bidena, z tą jednak różnicą, że powstawał w środku pandemicznego kryzysu. Wygląda więc na to, że nowy budżet nie wpisze się w nową strategię, w której pozostałe sektory (służba zdrowia, edukacja i infrastruktura) zaczną być traktowane tak samo poważnie jak bezpieczeństwo. Obiecywali to przedstawiciele establishmentu włącznie z takimi osobami jak Hillary Clinton, gdy państwo uginało się pod ciężarem pandemii.

Reklama

Autor pisze, że podejście Bidena ożywia imperialną architekturę globalnego porządku, która obejmuje 750 instalacji wojskowych za granicą i antyterrorystyczne operacje w co najmniej 85 krajach.