Autor odwołuje się do nasilającego się w ostatnich dekadach zjawiska polegającego na powiększaniu się dystansu pomiędzy rynkami finansowymi a realnymi gospodarkami, nawiązując do książki „Permenent Distortion” Nomi Prins. Głównym elementem tego procesu „rozdzielenia” jest Fed i jego „luzowanie ilościowe”, czyli wpompowanie do banków bilionów dolarów, przy jednocześnie pogarszającej się sytuacji bytowej społeczeństwa.

Banki wyszły z kryzysu finansowego niemalże bez szwanku. Zapłaciły co prawda kary, ale szybko odbiły je sobie z nawiązką – pisze Sugerman. W ciągu 5 lat do 2014 roku wartość ich indeksu wzrosła o 280 proc. Z drugiej strony tylko w samym 2009 roku 3,7 miliona osób doświadczyło ubóstwa.

Wielki transfer bogactwa

Rząd mógł rozwiązać zdaniem autora gospodarcze problemy poprzez odpowiednią politykę fiskalną, ale zamiast tego zdecydował się na monetarne rozwiązanie. Zamysł był następujący – dać firmom i ludziom dostęp do taniego pieniądza, co wzmocni inwestycje i konsumpcję. Niestety pieniądze popłynęły na rynki finansowe, w dużej mierze za sprawą wielkich banków i ich działalności inwestycyjno-spekulacyjnej.

Reklama

Dodruk pieniędzy stał się stałym narzędziem w arsenale Fedu na długo przed wybuchem pandemii. W trakcie pierwszego roku walki z Covid-19 Rezerwa Federalna zrealizowała kolejny program QE (luzowania ilościowego). W grudniu 2020 roku indeks Dow Jones osiągnął historyczne maksimum. W tym samym okresie pandemia zebrała śmiertelne żniwo, a problem ubóstwa nasilił się. Mieliśmy też do czynienia z największym transferem bogactwa do rąk najbogatszych.

Inflacja zmusiła w końcu Fed do rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych, czego rezultatem będzie zapewne recesja w USA. Cenę kryzysu zapłacą przede wszystkim pracownicy, bo wielu z nich straci zatrudnienie.