Mężczyzna, z zawodu spawacz, stracił pracę podczas pandemii i znalazł się na ulicy bez środków do życia - poinformował dziennik „El Pais”.

Zdesperowany, rozłożył koc do spania na placu Saint Jaume, przed siedzibą władz Barcelony, i rozpoczął strajk głodowy, zapowiadając, że będzie go prowadził „dotąd, aż ciało wytrzyma”. Domagał się pomocy lub „jakiejś pracy, dłuższej niż na 3 miesiące”. Twierdził, że może pracować jako spawacz, ogrodnik lub malarz. „Jestem wielozadaniowy” – przekonywał.

Zgodnie z relacją mężczyzny, pracę spawacza stracił w kwietniu, podczas pierwszej fali pandemii, kiedy został ogłoszony stan zagrożenia epidemicznego w kraju. „Nigdy nie przyszło mi na myśl, że mogę zostać bezdomnym” - wyznał. Podanie o minimalny dochód życiowy złożył dwa miesiące później, w czerwcu.

Reklama

W tym czasie stan zdrowia mężczyzny uległ pogorszeniu. Według raportu regionalnych władz cierpi on na epilepsję, ma chroniczne lęki i nadciśnienie. „Nawet nie miałem za co kupić leków” – poskarżył się. „Na ulicy bili mnie i obrażali” – dodał.

Służby socjalne Barcelony zaoferowały mu dach nad głową w pawilonach dla bezdomnych ustawionych na terenie centrum wystawowego, ale nie zgodził się. „Powiedzieli mi, że to jest dżungla”. Potem nie zaproponowano mu już nic innego. Wszystkie schroniska dla bezdomnych są przepełnione.

Daniel Cedrun początkowo myślał, że zdoła utrzymać się z drobnych napraw, ale do tego potrzebował furgonetki i narzędzi. Zwrócił się o tzw. gwarantowany dochód obywatelski (RGC), przyznawany mieszkańcom Katalonii oraz o ogólnopaństwowy minimalny dochód życiowy (IMV).Regionalny pracownik społeczny poinformował go, że jego podanie o pomoc zostało odrzucone. Z ministerstwa w Madrycie nie było odpowiedzi.

Mężczyzna nie rozumiał dlaczego, gdyż spełniał warunki do udzielenia mu pomocy – znajdował się w delikatnej sytuacji, bez stałego miejsca zamieszkania, na ulicy, nie otrzymywał pomocy od żadnej instytucji.

Według dziennika jednym z powodów odmówienia mu zasiłku katalońskiego mogło być niespełnienie warunku zamieszkiwania w tym regionie przez co najmniej dwa lata - mężczyzna przyjechał wcześniej z Majorki. Teraz, po przyznaniu mu ogólnopaństwowego minimalnego dochodu życiowego, bezdomny podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do nagłośnienia jego sprawy.

Według danych społecznej fundacji Arrels, w Barcelonie mieszka na ulicy ponad 4200 osób.