Prezes PFR dodał na Twitterze, że gdyby nie Putin, inflacja wyniosłaby 2,3 proc. zamiast 8,3 proc. Zaznaczył, że był to największy szok od trzech dekad.

Borys zauważył ponadto, że energetyczny szok podażowy ma o 60 proc. silniejszy wpływ na inflację w krajach z mocnym popytem, wzrostem PKB i wyższą inflacją — takich jak Polska i kraje regionu. Jego zdaniem dobrze wyjaśnia to większość różnicy w stopie inflacji pomiędzy Polską a strefą euro.

Zdaniem prezesa PFR przyczyną mocniejszego wzrostu inflacji w niektórych krajach, jak Polska, jest "łatwość przenoszenia (pass-through) przez firmy wyższych kosztów na ceny w gospodarkach z silniejszym wzrostem (popytem) przy wyższych oczekiwaniach inflacyjnych".

Jak dodał Paweł Borys, szok inflacyjny trwa 1,5 roku w krajach niższej inflacji wobec 2,5 roku w krajach wyższej inflacji i szybszego wzrostu, ale wpływ na PKB jest aż o połowę niższy w tych drugich. "Uzasadnia to strategię miękkiego lądowania — wyższy wzrost realnych dochodów w Polsce niż w strefie euro od 2019 r." - zaznaczył. PAP)

Reklama