Dwadzieścia lat jak Putin rządzi na Kremlu.
I do roku 2024 bez ciemnych chmur na horyzoncie.
A potem?
W Rosji w ciągu 100 lat może nie zmienić się nic tylko po to, by następnie w ciągu roku zmieniło się wszystko.
Reklama
Teraz się właśnie zmienia. Szast, prast i jest nowy premier oraz zapowiedź zmian w konstytucji.
Czyli zmienia się bardzo dużo, żeby wszystko zostało po staremu.
Miedwiediew musiał odejść, bo był nielojalny?
Wręcz przeciwnie, był niesłychanie lojalny przez osiem lat jako premier, także przez cztery lata jako prezydent.
Który nawet nie próbował kandydować na drugą kadencję, tylko oddał fotel Putinowi.
Były takie mechanizmy kontroli, że gdyby Miedwiediewowi przez myśl przeszło zdradzenie Putina, to słono by za to zapłacił i on, i jego rodzina. Ale mu przez myśl nie przeszło, co zostało docenione.
Jak to, właśnie został zmuszony do dymisji.
Niechęć do Miedwiediewa w społeczeństwie rosła z roku na rok i w normalnych okolicznościach zostałby zdymisjonowany dużo wcześniej. Przetrwał tyle lat właśnie dlatego, że Putin doceniał jego lojalność i utrzymując go na stanowisku okazywał wdzięczność. Teraz zresztą też nie zostawia go samego, tylko mianuje wiceszefem Rady Bezpieczeństwa.
To tylko ciało doradcze.
Nic nie jest tylko ciałem doradczym, jeśli na jego czele stoi Władimir Putin.
A nowy premier, pan ze skarbówki?
Michaił Miszustin został wyciągnięty z kapelusza. On rzeczywiście przez dziesięć lat był szefem Federalnej Służby Podatkowej, ale to urzędnik właściwie dotąd w Rosji nieznany, niemedialny i pozbawiony charyzmy. Wiemy o nim tyle, że w prasie da się znaleźć sporo informacji o jego udziale w oszustwach VAT. Ta nominacja to potwierdzenie, kto realnie rządzi Rosją i jaskrawe przeciwieństwo społecznych oczekiwań na zmiany.
Cały wywiad z Adamem Eberhardtem przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP