Co zdominowało kampanię?

Grzegorz Sroczyński: Polaryzacja. Po raz kolejny i chyba ostatni. Wbrew nadziejom różnych symetrystów (a na symetryzm grali i Hołownia, i Kosiniak) okazało się, że jednak duopol PO–PiS jeszcze się trzyma i jest w stanie zmobilizować społeczne emocje. Ale z drugiej strony ewidentnie się wypala. Trzaskowski to chyba wie, dlatego próbuje odkleić się od PO, opowiada, że nie będzie „opozycją totalną”. Myślę, że to ostatnia kampania oparta na duopolu PO–PiS.
Katarzyna Sadło: Kurszczyzna – synonim propagandowej gorliwości nieidącej w parze z warsztatową sprawnością. Choć może się mylę i Jacek Kurski tylko w wyrafinowany sposób mści się na prezydencie za próbę usunięcia go z prezesury TVP. Nie wiem, kto ostatecznie wygra, jeśli Andrzej Duda – to mimo starań Kurskiego, jeśli Rafał Trzaskowski – to w dużej mierze dzięki nim. Można się oczywiście śmiać z żenującego stylu, w jakim Kurski robi tę kampanię, ale to także – a nawet przede wszystkim – jeden z wielu w tej kadencji przykładów traktowania przez PiS ważnych dla obywateli instytucji. Więc choć śmieszy, to jednak bardziej boli.
Mikołaj Cześnik: Wirusy. Przede wszystkim COVID-19, to oczywiste i banalne. Ale także dwa inne, równie niebezpieczne. Po pierwsze, wirus nienawiści. Nienawistnych wypowiedzi, treści, haseł pojawiło się w tej kampanii bardzo dużo, one zatruły ją negatywnymi emocjami. To będzie się na nas mścić przez najbliższe miesiące, jeśli nie lata… Trzeba czasu, byśmy na powrót zaczęli na siebie patrzeć bez nienawiści czy pogardy. Po drugie, wirus głupoty. Głupich działań, głupich wypowiedzi czy niemądrych haseł nasłuchaliśmy się w tej kampanii bez liku. I obserwuję tu trend, niestety, negatywny – głupoty, często występującej w towarzystwie cynizmu i podłości, jest coraz więcej.
Reklama
Piotr Zaremba: Najpierw awantura o termin wyborów. Potem starcie cywilizacyjne, a w tle spór o bilans rządów PiS. Za mało mówiono o najpoważniejszym może wniosku płynącym z pandemii: trzeba coś zrobić ze zwijającą się służbą zdrowia.
Agnieszka Wiśniewska: Mężczyźni. Pewnie nikogo to nie zastanawia i nie dziwi, ale fakt, że wśród kandydatów mamy tylko panów, a przed 10 maja jedną kandydatkę, zasługuje choćby na chwilę refleksji. Połowę naszego społeczeństwa stanowią kobiety. 100 proc. kandydatów na prezydentów stanowią mężczyźni
Stefan Sękowski: W pierwszym etapie, przed nie-wyborami 10 maja, dyskusja, kiedy w ogóle powinny się odbyć. W drugim – konkurs wizerunków i spory o tematy bez większego znaczenia (np. „ideologia LGBT”).
Agata Szczęśniak: To kampania mężczyzn urodzonych w późnych latach 70. i na początku 80. Pierwszy raz w historii tak wielu młodych kandydatów miało szanse na dobry wynik i wygraną. Wszyscy próbowali grać tą młodością, choć każdy ma za sobą długą karierę w życiu publicznym. Niestety, żaden z kandydatów nie wykazał na tyle wyobraźni, sprawności, politycznego wyczucia, by zaproponować zupełnie nową opowieść o Polsce i świecie. Drugi dominujący motyw to państwo. Sprawcze, troskliwe, godne zaufania. I autobus doprowadzi pod dom, i zapłaci za wakacje. Takie państwo chcą nam załatwić właściwie wszyscy kandydaci.©℗