Z Jadwigą Emilewicz rozmawia Robert Mazurek
Żyjemy w czasach wojny kulturowej?
I najważniejszym celem, dla którego jestem w polityce, jest wzięcie udziału w tej wojnie.
A kto jest po drugiej stronie? Pytam, bo ziobryści nawołują do wojny z LGBT.
Reklama
Zbigniew Ziobro wzywa, by iść na ostro, twardo i wszędzie używać husarii.
A pani wolałaby wojnę przeczekać w taborach?
Nie, ja mówię, że czasem skuteczniejsza jest lekka jazda. Różnica między nami nie polega na definicji problemu, tylko na metodzie walki o nasze cele. Zgadzam się, że w tej wojnie kulturowej mamy do czynienia z ideologią LGBT.
Ideologią?
Tak, bo to ideologia dąży do zmiany norm, prawa i zasad funkcjonowania wspólnoty. I o to chodzi w ideologii LGBT, której nie utożsamiam z osobami homoseksualnymi. Bardzo wiele osób o tej orientacji nie chce mieć nic wspólnego z radykalnymi demonstrantami spod tęczowej flagi.
Oni nie widzą żadnej ideologii, tylko uważają, że atakujecie gejów.
Dlatego w tym, co mówimy, powinien jednoznacznie, bardzo jasno wybrzmieć szacunek do drugiego człowieka, bo to jest w istocie republikańskie i konserwatywne. Szacunek do każdego, bez względu na orientację, nie stoi w sprzeczności z tym, że rdzeniem naszej polityki jest rodzina. A dlaczego rodzina? Bo tylko ona zapewnia trwałość wspólnoty.
Młodzi spytają, dlaczego pani nie pozwala założyć rodziny dwóm chłopakom czy dwóm dziewczynom? Jakim prawem?
Prawem naturalnym, bo to ono decyduje, czym jest rodzina. Tego nie można zmienić, bo prawo naturalne jest filarem naszej cywilizacji.
„My tę rozmowę mamy od 20 lat za sobą” – usłyszy pani na Zachodzie.
Jeśli przyjmiemy taką odpowiedź, to znaczy, że kapitulujemy, wywieszamy białą flagę. W takim razie od razu zamknijmy skansen Europa. Ja się tu nie zgadzam z moim krakowskim kolegą Marcinem Kędzierskim. Nie chcę ogłaszać kapitulacji.
Kędzierski też nie chce, on tylko opisuje stan na dziś, a reprezentantem Partii Białej Flagi jest pani.
Ja?!

Cały wywiad z Jadwigą Emilewicz przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP