We wtorek w Sejmie drugie czytanie projektu przyszłorocznego budżetu. Założono w nim, że deficyt w 2021 r. nie przekroczy 82,3 mld zł.

Przemawiając w imieniu klubu PiS Henryk Kowalczyk podkreślał, że choć projekt budżetu na 2021 r. przygotowano w trudnej sytuacji makroekonomicznej wynikłej z pandemii, to "opracowano go przy zabezpieczeniu środków finansowych niezbędnych do kontynuacji dotychczasowych priorytetów rządu w zakresie polityki społeczno-gospodarczej, w tym szczególnie aktywnej i ambitnej polityki społecznej, choćby 500+". "Żadnych planów redukcji tego typu wsparcia się nie przewiduje" - podkreślił.

"Budżet zapewnia finansowanie podstawowych funkcji państwa przy jednoczesnym zwiększeniu deficytu i długu, ale w bardzo umiarkowanej skali, niezbędnej w okresie walki z pandemią. Tak przygotowany budżet na 2021 r. zdecydowanie zasługuje na przyjęcie" - mówił Kowalczyk.

Odmienne zadanie w tej sprawie mieli politycy opozycji. Cezary Tomczyk, przestawiając stanowisko klubu KO ocenił, że rząd postępuje odwrotnie niż większość krajów UE, które obniżają podatki i opłaty, by pomóc firmom. "Pod osłoną epidemii ten rząd wprowadza nowe podatki dla Polek i Polaków, a dokładnie będzie to 10 nowych podatków" - mówił. Według Tomczyka zostanie wprowadzony "podatek cukrowy, podatek handlowcy, opodatkowanie spółek komandytowych, opłata przekształceniowa OFE, opłata depozytowa od wymiany oleju, opłata mocowa, podatek od deszczu dla mniejszych nieruchomości, podatek od tzw. +małpek+". Jego zdaniem nastąpi także "podwyżka abonamentu RTV, podwyżka składek ZUS, pełne oskładkowanie umów zlecenia, kwota wolna pozostanie bez zmian wbrew wyrokowi TK, utrzymane zostaną podwyższone stawki VAT, nastąpi wzrost górnego limitu podatku od nieruchomości oraz wzrost opłaty targowej i uzdrowiskowej", a ulga abolicyjna zostanie ograniczona.

Reklama

"To jest odpowiedź rządu na to, że firmy dzisiaj umierają" - powiedział. Przedstawiciele PO oceniali też, że w Polsce rośnie inflacja oraz luka w VAT. Negatywnie recenzowali również zaplanowany poziom wydatków na ochronę zdrowia.

Przedstawiciel Lewicy Dariusz Wieczorek ocenił propozycję rządu jako "budżet chaosu, stagnacji i braku wizji państwa po pandemii". "Nie planujecie wzrostów wynagrodzeń, nie dajecie wynagrodzeń dla lekarzy, zabieracie fundusze nagród w służbach mundurowych, nie zwiększacie pensji nauczycielom, nie zwiększacie pensji w budżetówce, wzrasta bezrobocie, a konsumpcja ma się zwiększyć" - stwierdził. Zwrócił uwagę, że "konstrukcja tego budżetu powoduje zmniejszenie podatku CIT, ale wzrost wpływu z podatku VAT do 181 mld, wzrost wpływów z podatku PIT do 89 mld, spadek dochodów jednostek budżetowych. "Logika takiego konstruowania obciążeń i przekazywania transferów nie jest widoczna dla przeciętnego Polaka i podatnika, który dostrzega tylko bieżącą pomoc pieniężną: programy 500 plus, 13 emeryturę, inne świadczenia" - wskazał. Ale jak "Polacy zobaczą rachunki za prąd, paliwo, rachunki w sklepach, to nagle się okazuje, to co dajecie po prostu zabieracie - przekonywał.

Wieczorek zaproponował stworzenie funduszu odbudowy gospodarki, opartego na trzech filarach: zdrowia, przedsiębiorczości, samorządności. Wskazał, że zasilenie tego funduszu jest możliwe poprzez przesunięcia w projekcie budżetu na 2021 r. kwoty 20 mld zł. Wskazał m.in. na zmniejszenie do 2 proc. PKB nakładów na wojsko i obronę narodową. Dodał, że jest w budżecie rezerwa celowa ok. 5 mld zł, która mogłaby być "już dziś uruchomiona na służbę zdrowia". Dodał, że jeżeli ten projekt budżetu nie będzie w taki sposób zmieniony, "polska Lewica nie będzie takiego budżetu popierać".

Krzysztof Paszyk (Koalicja Polska-PSL) zarzucił projektowi ukrywanie długu publicznego, niezapewnienie finansowania 13. emerytury, niedofinansowanie służby zdrowia, niewystarczające wsparcie dla rolników w dobie kryzysu wywołanego przez pandemię, a także ograniczenie dochodów samorządów. "Szczytem tego, jak traktujecie samorządy jest kwestia podziału funduszu wsparcia (inwestycji lokalnych, PAP). Pozwalam sobie w imieniu klubu złożyć ok. 200 poprawek przygotowanych przez samorządy, w imieniu społeczności lokalnych, które są zbulwersowane tym, że jedynym kryterium przy podziale środków jest przynależność partyjna" - powiedział. "W tym kształcie budżet państwa nie daje możliwości, aby Koalicja Polska mogła go poprzeć" - podsumował.

Jacek Protasiewicz (Koalicja Polska-PSL) poinformował o złożeniu 30 poprawek, które - jak wskazał - miałyby rekompensować samorządom utratę środków w ramach "skrajnie upartyjnionego" rozdziału środków z Funduszu Inwestycji Lokalnych. O potrzebie zwiększenia nakładów na wynagrodzenia medyków mówił Dariusz Klimczak (Koalicja Polska-PSL). "Upominamy się, by wszyscy pracownicy medyczni w szpitalach covidowych dostawali premie (100-proc. dodatek do wynagrodzenia, PAP) i na taki priorytet powinien być ustawiony budżet państwa" - stwierdził.

Krzysztof Bosak (Konfederacja) wytknął rządowi wprowadzanie nowych podatków w czasach kryzysu i ukrywanie długu publicznego. "W tym roku cała polityka covidowa rządu została zrealizowana przez pozabudżetowy fundusz idący w ok. 100 mld zł. Czy mieliśmy na tej sali jakąkolwiek debatę na ten temat, zanim ten fundusz zaczął być realizowany? Nie mieliśmy. Czy mieliśmy debatę o zmianie struktury wydatków NFZ, który jest pozabudżetowym funduszem? Nie mieliśmy" - stwierdził. Dodał, że debata w Sejmie dotyczy tylko wycinka finansów publicznych, "do tego mniej istotnego".