W sobotę 20 listopada lider Platformy Donald Tusk jechał przez teren zabudowany z prędkością 107 km/h, za co otrzymał mandat w wysokości 500 zł i zatrzymano mu prawo jazdy na trzy miesiące. Do zdarzenia doszło w miejscowości Wiśniewo koło Mławy (woj. mazowieckie). "Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji" – napisał w sobotę na Twitterze lider PO Donald Tusk.

"To co mi się zdarzyło na drodze, nie miało prawa się zdarzyć, nie będę szukał żadnego usprawiedliwienia; jest mi przykro z tego powodu i spotkała mnie za to kara adekwatna" - powiedział Tusk w środę na konferencji prasowej.

Hołownia na antenie RMF FM powiedział, że "zabrakło mu słowa przepraszam" ze strony Tuska. "Jeżeli mamy do czynienia z publicznym grzechem osoby publicznej, to w publiczny sposób powinno paść słowo przepraszam. Zabrakło mi też może jeszcze jakiejś wpłaty na fundusz ofiar wypadków, jasnego pokazania, że doszło do rzeczy, do której nie powinno dojść" - mówił.

Jego zdaniem, "jeżeli jesteś politykiem, to ubiegasz się o odpowiedzialność za życie ludzi, a jak zauważył, "jechanie 107 km przez obszar (zabudowany) nie ma się za blisko z odpowiedzialnością za ludzi".

Reklama

"Każdy z nas popełnia błędy, więc ja oczekiwałbym jasnego i precyzyjnego zmierzenia się z tym, może jeszcze ludzkiego i emocjonalnego, żeby pokazać że mam świadomość, że to był błąd, ale też nie robiłbym z tego historii na najbliższe dwa lata sezonu politycznego" - dodał Hołownia. (PAP)

Autor: Olga Łozińska