Zapytaliśmy Polaków, czy wezmą udział w ogólnokrajowym referendum, które odbędzie się równolegle z wyborami do Sejmu i Senatu. Ankietowani są podzieleni niemalże na pół – 49 proc. chce zagłosować, a ponad 48 proc. nie. Tylko 3 proc. badanych nie ma zdania. – To by oznaczało, że całkiem sporo osób chce wziąć udział w referendum, prawie 80 proc. tych, którzy oddadzą głos do Sejmu. Pytanie, ile osób mówi, że pójdzie, choć nie ma takiego zamiaru – zastanawia się socjolog polityki Jarosław Flis. Gdyby założyć, że kartkę z odpowiedziami referendalnymi wrzuci do urn tyle osób, ile zadeklarowało w sondażu, to i tak za mało, by wyniki były wiążące. Do tego potrzebna jest 50-proc. frekwencja, a więc prawie 15 mln głosujących. Mimo wszystko nasz rozmówca z PiS uważa ogólne wyniki badania za „fenomenalne”. – Jeśli zagłosować chce 49 proc., to daje to wynik wyższy niż zsumowane poparcie dla PiS i Konfederacji. Z kolei jeśli założymy, że maksymalnie w wyborach zagłosuje 65 proc. Polaków, to od tych 48 proc. deklarujących, że nie zagłosują w referendum, trzeba odjąć 35 proc. tych, którzy 15 października zostaną w domu, więc prawdziwa skala bojkotu będzie dużo mniejsza – przekonuje.

Ze szczegółowych danych wynika, że niemal wszyscy wyborcy PiS wezmą udział w referendum, co oznacza, że w ich przypadku działa ono mobilizująco – a więc tak jak kalkuluje PiS. Inaczej rozkłada się to w elektoracie paktu senackiego, czyli KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Tam niemal trzy czwarte respondentów deklaruje bojkot. Dla opozycji nie jest korzystną informacją to, że 21 proc. jej sympatyków w plebiscycie jednak weźmie udział. Choć mało prawdopodobne, by takie osoby odpowiedziały na pytania przecząco – czyli tak jak chce PiS. Jednak te głosy będą podbijały frekwencję, bo liczą się karty wrzucone do urn. Także większość wyborców Konfederacji deklaruje, że nie weźmie udziału w plebiscycie, rozkład ich opinii jest zbliżony do tego w reszcie opozycji. – Wyniki sondażu potwierdzają, że choć mentalnie elektorat Konfederacji jest najmniej oddalony od PiS, to i tak bliżej mu do reszty opozycji niż do PiS. Natomiast niechęć wyborców opozycji do referendum to koronny dowód, że pytania nie dotyczą realnych dylematów, a samo głosowanie ma być trikiem wyborczym – zauważa Jarosław Flis.

Pytania referendalne mają dotyczyć: wyprzedaży majątku państwowego, wieku emerytalnego, likwidacji muru na granicy oraz migrantów. ©℗

ikona lupy />
Czy planujesz zagłosować w referendum, które zostanie zorganizowane razem z wyborami do Sejmu i Senatu 15 października? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Reklama