Wiceminister pytany w Polskim Radiu Wrocław, jaka przyszłość czeka wymiar sprawiedliwości, odparł: "Plan jest jeden. Po pierwsze, dzisiaj przyjmiemy (w Sejmie) najprawdopodobniej, ale myślę, że nie będzie z tym problemu, uchwałę dotyczącą Krajowej Rady Sądownictwa. Czyli wyznaczymy wszystkim władzom, jako parlament, czyli przedstawiciel suwerena, pewnego rodzaju busolę. Ustanowimy pewnego rodzaju latarnię morską, na którą powinny kierować się wszystkie władze" - zadeklarował Śmiszek.

Wiceszef MS zapytany został o słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który ocenił, że "nigdy nie wyrazi zgody na podważanie statusu sędziów powołanych przez prezydenta RP".

"Ja rozumiem, że pan prezydent jest bardzo przywiązany do swojej prerogatywy, dotyczącej ostatecznego słowa, czy zdania w kwestii nominacji sędziowskich. Ale pamiętajmy też jeszcze o jednym. Dzisiaj nie ma już żadnej instytucji, żadnej władzy, oprócz urzędu prezydenckiego, który bierze na siebie odpowiedzialność poprzez blokowanie reformy wymiaru sprawiedliwości, za blokowanie pieniędzy z KPO. Wszystkie władze: parlament, rząd, wszystkie instytucje, mówią jedno - trzeba zreformować wymiar sprawiedliwości, trzeba przejrzeć nominacje sędziowskie, bo tego wymagają orzeczenia europejskich trybunałów. Jeśli tego nie zrobimy, pieniądze będą ciągle pod znakiem zapytania" - powiedział wiceminister.

Podkreślił, że jeszcze w środę podjęta zostanie przez Sejm uchwała ws. KRS, a "od stycznia z Ministerstwa Sprawiedliwości zaczną wychodzić projekty ustaw, między innymi o Krajowej Radzie Sądownictwa, o sądownictwie powszechnym, tak, aby doprowadzić do normalności, aby doprowadzić sytuację w wymiarze sprawiedliwości do wymogów konstytucyjnych".

Reklama

W sprawie kontrowersyjnych nominacji sędziowskich i powoływanych w ostatnich latach składach różnych instytucji Krzysztof Śmiszek zapewnił, że "jest plan ministra sprawiedliwości, nie chce go zbyt wcześnie zdradzać". "To będzie oczywiście musiało być zrobione za pomocą ustawy. Będziemy rozmawiali z panem prezydentem. Będziemy go przekonywać do tego, że tak naprawdę jego opór, jego brak zgody, oznacza zablokowanie pieniędzy, miliardów z Krajowego Planu Odbudowy, a być może także z Funduszu Spójności, czyli tego wielkiego budżetu europejskiego" - zaznaczył.

"Ja jestem zwolennikiem przejrzenia wszystkich nominacji, czyli ponad tych 2000 awansów, czy tych decyzji o wejściu do zawodu, ale przede wszystkim awansów i oceny, czy tego typu awans był zgodny ze standardami konstytucyjnymi. To się da zrobić. To nie jest coś nie do odkręcenia. Myślę, że także wielu tym sędziom będzie zależało na poddaniu się pewnej procedurze weryfikacyjnej, czy autoryzacyjnej, po to, żeby móc w spokoju orzekać i móc spać spokojnie, czy są sędziami, czy też nie" - powiedział Śmiszek.

Jak dodał, polskie sądy wydają miliony wyroków rocznie i "nie może być tak, że obywatel wychodzący z sądu nie wie, czy w ręku trzyma wyrok czy tylko kartkę papieru z nadrukowanym orzełkiem".

"Mamy wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, mamy wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, mamy większość parlamentarną, mamy rząd i wszyscy mówią jednym głosem: trzeba zweryfikować statusy sędziowskie. Ale o jednym mogę zapewnić, oczywiście nowy rząd i parlament jest zdeterminowany, żeby naprawić sytuację niejasności, co do statusów sędziowskich polskich sędziów. Ale żaden wyrok, żadne orzeczenie, które zostało przekazane czy wydane w kwestii konkretnej sytuacji obywatelowi, nie będzie wzruszane, nie będzie zmieniane. Więc niech obywatele śpią spokojnie, nikt nikomu nie będzie podważał wyroków sprzed kilku lat. To jest absolutna konieczność i absolutny cel" - zadeklarował wiceminister.

Podkreślił jednak, że "trzeba się zmierzyć ze stajnią Augiasza". "Trzeba się zmierzyć z tym, że po 8 latach PiS, w tym minister Ziobro, zostawili nam wymiar sprawiedliwości, właściwie rozwalony. Postępowania trwają zdecydowanie w sądach za długo. Miały być obniżone koszty, nie są obniżone koszty postępowań sądowych. Więc mamy ręce pełne roboty. Tutaj w ministerstwie sprawiedliwości cel jest jeden: przywrócenie Polski na łono Unii Europejskiej. Dzisiaj spotykamy się za kilka godzin w ministerstwie sprawiedliwości z wiceszefową Komisji Europejskiej, z panią komisarz Verą Jourovą, odpowiedzialną za kwestie praworządności i wspólnie będziemy rozmawiać o tym, jak najłagodniej przeprowadzić Polskę przez ten proces reform" - zapowiedział Śmiszek.

Wiceminister pytany o dalsze losy Funduszu Sprawiedliwości poinformował, że nadzór nad nim będzie sprawowała wiceszefowa MS Zuzanna Rudzińska-Bluszcz i zostanie przeprowadzony audyt. "Fundusz Sprawiedliwości jest powołany ustawą, jest to kilkaset milionów złotych rocznie, które ma być przekazywane na pomoc ofiar przestępstw, na reintegrację osób opuszczających zakłady karne. Ale zbyt długo ten fundusz był nie funduszem należącym do obywateli, zbyt długo ten fundusz był po prostu prywatnym funduszem wyborczym partii Suwerenna Polska i prywatnym funduszem polityków Suwerennej Polski" - dodał.

Zaznaczył, że już wychodzą na jaw nieprawidłowości. Odniósł się do raportu Najwyższej Izby Kontroli, który - jak mówił - "jednoznacznie zmiażdżył politykę wydawania pieniędzy z tego funduszu".

"To nie są małe pieniądze. To jest prawie pół miliarda zł rocznie. To są gigantyczne pieniądze, które należą się ofiarom przestępstw, ofiarom wypadków, ludziom, którzy potrzebują pomocy psychologicznej, prawnej, czasami także materialnej. To właśnie organizacje pozarządowe, które są głównym odbiorcą tych pieniędzy, które następnie potem przekazują tę pomoc osobom indywidualnym, będą dokładnie sprawdzone, kto, kiedy, komu, na jakiej podstawie przekazywał te pieniądze z tego ważnego funduszu. Będziemy sprawdzać, jakiego typu organizacje te pieniądze dostawały. Ale przecież już wiemy, że gigantyczne pieniądze otrzymywały organizacje bez żadnego doświadczenia" - ocenił wiceminister sprawiedliwości.

Zdaniem wiceministra podejmowane będą różne decyzje, a "jeśli mamy na przykład złe wydatkowanie czy niezgodne z celami Funduszu, można podjąć decyzję o nakazie zwrotu tych pieniędzy".

"Zwykła administracyjna kwestia. Sam działałem kiedyś w organizacjach pozarządowych, czasami korzystałem z publicznych pieniędzy w mojej organizacji i pilnowaliśmy każdej złotówki. Ale jeśli słyszę, że do organizacji, która powstała, została zarejestrowana miesiąc przed ogłoszeniem wyników konkursu, popłynęły pieniądze, to znaczy, że wszystko było postawione na głowie albo przynajmniej wszystko było podporządkowane jednemu celowi: dać swoim pieniądze, budować się na pieniądzach publicznych. Budować partię na pieniądzach publicznych" - powiedział wiceminister Śmiszek.i wspólnie będziemy rozmawiać o tym, jak najłagodniej przeprowadzić Polskę przez ten proces reform" - powiedział Krzysztof Śmiszek.