Jak Polski Ład wpłynie na naszych przedsiębiorców, gospodarkę?
Zaszkodzi im. Polski Ład to ogromny ładunek niepewności, komplikacji i w tym wzrost podatków dla firm. Od stycznia będzie jeden wielki bałagan. Do tej pory mieliśmy erę „transfer plus”, a teraz nastaje era „ulga plus”. Najpierw rząd podnosi podatki, a potem uznaniowo rozdaje ulgi - np. dla informatyków. A dlaczego dla tej grupy, a nie dla inżynierów? Uderzy to w jednoosobowe przedsiębiorstwa i to w niepewnych czasach pandemii. A jest to bardzo duża - 2,5-milionowa - i zróżnicowana grupa - od prowadzących sklepiki, przez hydraulików, po lekarzy. Mamy też oczywiście fikcyjne samozatrudnienie, czyli przymuszonych do prowadzenia działalności ochroniarza czy pielęgniarkę. Ale także branża mięsna czy meblarska opodatkowują się na tej zasadzie. Nie można więc powiedzieć, że to są cwaniacy, którzy optymalizują. A te rozwiązania dotkną wszystkie te firmy. Do tego dochodzi minimalny podatek przychodowy, który szczególnie dotknie niskomarżowe przedsiębiorstwa. I to polskie, bo te zagraniczne sobie poradzą. Następuje też duży wzrost podatków dla osób dobrze zarabiających na etacie. Efekt w tym przypadku będzie bardzo podobny do likwidacji 30-krotności, z której wcześniej rząd się wycofał. Ci pracownicy będą uciekali w działalność gospodarczą. Jednocześnie dalej utrzymywane są zachęty do wypychania mało zarabiających, np. ochroniarzy, na samozatrudnienie.
Czyli nasze państwo - zamiast zrównać opodatkowanie - ciągle samo zachęca do wyboru działalności zamiast etatu…
Jednakowe czynności powinny być opodatkowane tak samo. Nie można jednak przesadzić w żadną stronę. Jeżeli ktoś ryzykuje własnym majątkiem, inwestuje, to jego opodatkowanie powinno być inne. Dlatego nie wolno stosować „metody cepa”, lecz bardzo ostrożnie eliminować patologie. Przeniesienie wszystkich na etaty albo CIT też jest złe. Potrzebujemy poważnej debaty i analiz dotyczących jednoosobowej działalności gospodarczej.
Reklama
Ale najgorsze jest to, że Polski Ład spowoduje jeszcze większą erozję zaufania obywateli do naszego państwa. Sposób pracy nad tymi rozwiązaniami był niedopuszczalny - projekt przyjęty przez rząd bardzo różnił się od tego, który był konsultowany, m.in. dołożono do niego podatek przychodowy dla przedsiębiorstw. Tak rewolucyjne zmiany podatkowe w innych krajach wprowadza się w perspektywie lat, a nie - jak u nas - tygodni.
A jak Polski Ład odbije się na budżecie?
Budżet straci kilkanaście miliardów złotych. To jest trwałe obniżenie dochodów. Zarówno budżetu, jak i samorządów. Tyle że rząd załata sobie ten ubytek np. najnowszą podwyżką akcyzy na papierosy i alkohol. A samorządy takich instrumentów nie mają.
Całą tę zmianę rząd finansuje więc kosztem przedsiębiorców i samorządów. Nie udaje się PiS-owi w wyborach samorządowych, więc osłabia samorządy. Nie rekompensują tego centralnie rozdawane czeki na inwestycje lokalne. Centralizacja i trwałe uszczuplenie dochodów samorządów to kolejny negatywy efekt Polskiego Ładu.
Wyjaśnijmy może, na czym konkretnie tracą samorządy, bo chyba nie ma powszechnej świadomości w tej sprawie.
Przede wszystkim na zwiększeniu kwoty wolnej, które powoduje trwałe ubytki w ich dochodach z PIT.
W polskiej debacie od lat funkcjonuje przekonanie o konieczności podwyżki kwoty wolnej. To dobry pomysł, pana zdaniem?
Problem polega na tym, że definiując poziom kwoty wolnej, powinno się brać pod uwagę istnienie 13. czy 14. emerytury, transfery na dzieci, jak 500 plus, czy ulgi podatkowe.
Dodatki na dzieci są dość powszechne na Zachodzie.
Tak, ale Polska jest pod tym względem w czołówce spośród państw OECD. Kosztuje nas to 70 mld zł rocznie. Jedna trzecia naszych podatników to rodziny z dziećmi. Nie można mieć i szczodrych świadczeń, i wysokiej kwoty wolnej. Zresztą nawet OECD, porównując systemy podatkowe, uwzględnia ulgi na dzieci i takie transfery jak 500 plus. I w tych porównaniach mamy ogromną progresywność systemu podatkowego. Ani ekonomiczne, ani społeczne argumenty nie przemawiają więc za taką podwyżką kwoty wolnej.
Po co więc w ogóle, pana zdaniem, rząd przygotował Polski Ład, jaki polityczny efekt chciał dzięki niemu osiągnąć?
Od początku był to projekt czysto polityczny. Jego priorytety wyznaczali marketingowcy polityczni. Deklarowano, że jego celem jest „sprawiedliwość podatkowa”, emerytura bez podatku, postulowana wcześniej przez PSL, czy zwiększenie kwoty wolnej, które stało się w polskiej debacie swego rodzaju fetyszem.

Cały wywiad przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.

Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel