Optymizmu dodaje rozwój wypadków, który miał miejsce w ostatnim czasie. System Rezerwy Federalnej wstrzymały podwyżki stóp procentowych, co wywołało odzew w innych bankach centralnych. Wygląda na to, że negocjacje handlowe między USA a Chinami posuwają się powoli w kierunku zakończenia wojny handlowej. Kluczowe wskaźniki wskazujące na siłę zakładów przemysłowych w Chinach i USA wzmocniły się w marcu, rozwiewając tym samym obawy, że gospodarki te osiągnęły słaby punkt.

Inwestorom to się podoba. Akcje na światowych giełdach wzrosły o prawie 14 proc. w tym roku według światowego indeksu akcji MSCI. To rozwiało większość obaw, które ogarnęły rynki w grudniu, kiedy akcje spadły o prawie 8 proc., a analitycy spekulowali że globalna gospodarka znajduje się na skraju recesji.

„Uważamy, że globalny wzrost jest na dobrej drodze do miękkiego lądowania. Wspiera go pozytywna dynamika chińskiego wzrostu”, powiedział Cui Li, szef badań makro w CCS International Holdings Ltd. w Hongkongu.

Nadal jednak istnieją powody, by wątpić, czy gospodarka światowa ma w sobie w sobie energię, aby powrócić do tempa wzrostu w ostatnich latach. Impuls do wzrostu w USA wynikający z obniżek podatków przez Republikanów może już zanikać. Jest wysoce nieprawdopodobne, żeby Chiny uruchomiły pakiet stymulacyjny tak duży jak ten, który powstał w czasie kryzysu finansowego. Spadek w produkcji skłonił Europejski Bank Centralny do wzięcia pod uwagę opcji wykorzystania środków, które miałyby na celu ochronę banków przez skutkami ujemnych stóp procentowych. Dyrektorka zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde ostrzegła w ubiegłym tygodniu, że światowa gospodarka znajduje się w „niepewnej sytuacji”: „Mieliśmy zsynchronizowane przyspieszenie wzrostu kilka lat temu. Teraz doświadczamy zsynchronizowanego opóźnienia” – powiedziała Lagarde.

Reklama

Według Christine Lagarde światowa gospodarka wyhamowała pod koniec stycznia. Na chwilę obecną Fundusz prognozuje wzrost globalny na poziomie 3,5 proc. w tym roku – najniższy wzrost w ciągu ostatnich trzech lat.

>>> Polecamy również: 99,5 proc. spadku eksportu do Wenezueli

Z kolei Paul Donovan, główny ekonomista w UBS Group AG twierdzi, że sytuacja nie wskazuje na porzucenie trendu wzrostowego, tylko na osiągnięcie stabilizacji: wzrost będzie prawdopodobnie na poziomie 3,5 proc. w tym roku i tylko lekko zmieni się w stosunku do ubiegłorocznego, który wynosił 3,8 proc. Wiele będzie zależało od tego, jak rozłoży się w czasie ugoda między USA i Chinami oraz brexit i faktyczne wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych.

W optymistycznym tonie wypowiada się również Gabriel Sterne, szef globalnych badań makroekonomicznych w Oxford Economics, według którego najgorsze lata mamy już za sobą. Jednocześnie podkreślił, że szersza perspektywa wyraźnie pokazuje, że tendencja wzrostowa słabnie. Istnieje też kilka poważnych zagrożeń, jak choćby wojny handlowe, które według Sterne'a mogą przekształcić się w coś „znacznie gorszego”. To o tyle zasadne, że już dziś Donald Trump rozważa nałożenie ceł na zagraniczne samochody, co może sparaliżować sektor przemysłu samochodowego, który zresztą i tak już stoi w obliczu spowolnienia.

Jak skomentował Tom Donohue, prezes amerykańskiej izby handlowej, istnieje wiele różnych rodzajów ryzyka, a to skłania inwestorów do ostrożności. „Nagle wszyscy chowają pieniądze do kieszeni, przestają inwestować w technologię i czekają: co przyniesie brexit, co się stanie w Wenezueli” – powiedział w ubiegłym tygodniu w Waszyngtonie.

>>> Czytaj też: UE proponuje kolejne terminy brexitu. Możliwa data wyjścia to 31 grudnia lub 1 marca