Eksperci Personnel Service, którzy przyjrzeli się najnowszym danym Eurostatu, wskazują, że tak duży wzrost populacji osób w wieku 18 – 34 lat żyjących pod jednym dachem z rodzicami jest pokłosiem pandemii i rozkwitu pracy zdalnej, wysokiej inflacji i rosnących kosztów życia oraz pełnoskalowej wojny w Ukrainie, za sprawą której do Polski przybyło miliony Ukraińców. Konieczność zapewnienia uchodźcom bezpiecznego schronienia doprowadziła do totalnego rozregulowania rynku najmu; do dziś nie wrócił on do stanu sprzed wojny i pandemii.
Badacze Fundacji Republikańskiej przekonują, że poza wymienionymi przyczynami do wzrostu populacji tzw. gniazdowników przyczynia się „obserwowana na całym świecie ucieczka przed wolnością i samodzielnością”. Zjawisko to obejmuje zwłaszcza młodych mężczyzn.
Gniazdownicy: Polska na tle Europy
Większe od Polek i Polaków problemy z pełnym usamodzielnieniem się mają mieszkańcy tylko kilku krajów Unii: z rodzicami mieszka 77 proc. Chorwatów oraz 68 proc. Portugalczyków, Słowaków i Włochów (słynni bamboccioni, czyli odpowiednicy polskich gniazdowników). Najniższy odsetek osób w wieku 18-34 lat mieszkających z rodzicami – 16 proc. – mają Norwegia i Finlandia. Niewiele więcej – 17 proc. – tkwi pod jednym dachem z rodzicami w Danii. W Szwecji jest to już ponad 20 proc. – ale wciąż ponad trzy razy mniej niż w Polsce, Słowacji, Portugalii i Włoszech.
W tym kontekście bardzo ciekawie wygląda sytuacja w Niemczech – kiedy nad Wisłą odsetek gniazdowników rósł, nad Renem radykalnie zmalał: jeszcze w 2019 roku stanowili oni 42 proc. młodych dorosłych, a w ubiegłym roku już tylko 31 proc.
– Te różnice odzwierciedlają nie tylko sytuację ekonomiczną, ale również kulturowe i społeczne normy w poszczególnych krajach. Są państwa, gdzie osoby po 18. roku życia często pozostają w domu rodzinnym do momentu zawarcia małżeństwa lub uzyskania stabilnej pracy. Natomiast w Skandynawii czy wielu krajach Europy Zachodniej większy nacisk kładzie się na niezależność i samodzielność mieszkaniową, a rozbudowane systemy socjalne ułatwiają jej uzyskanie – komentuje Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service i ekspert rynku pracy.
Dr Daniela Wybrańczyk z Instytutu Prawa Uniwersytetu SWPS (w pracy „Family and Law”) zwraca uwagę, że tendencja do powiększania się odsetka gniazdowników widoczna jest w wielu krajach poza Europą – m.in. w USA czy Hongkongu (który ma wskaźniki podobne jak Polska – głównie z uwagi na dużą gęstość zaludnienia i horrendalnie wysokie ceny mieszkań) - i ma podłoże zarówno ekonomiczne, jak i społeczne oraz psychologiczne, związane ze zmianami pokoleniowymi.
Prawniczka wskazuje, że prawie wszędzie młodzi ludzie zakładają dziś własne rodziny dużo później niż dwie czy trzy dekady temu: w Polsce żenią się w okolicach trzydziestki, pierwsze dzieci płodzą jeszcze później – albo nie mają ich wcale. Ma to swoje konsekwencje demograficzne (na Forsal.pl regularnie informujemy o radykalnym spadku dzietności i liczby urodzeń), ale też ekonomiczne.
Gniazdownicy z pogranicza
W Polsce od 2019 roku notujemy stałe wzrosty odsetka gniazdowników: w 2020 roku, w realiach pandemii, odnotowaliśmy skok aż o 4 pkt. proc., a kiedy w 2022 r. zaczęliśmy się zmagać z rekordową od trzech dekad inflacją i wzrostem kosztów życia, kolejni młodzi musieli porzucić lub odłożyć marzenia o pełnym usamodzielnieniu się. Każde podniesienie stóp procentowych przez NBP owocowało automatycznym – i radykalnym - obniżeniem zdolności kredytowej kolejnych rzesz chętnych. A pojawienie się w Polsce milionów uchodźców po rosyjskiej napaści na Ukrainę wywindowało do rekordowych poziomów czynsze za wynajem mieszkań. Jednocześnie – tąpnęła podaż lokali.
Wedle Eurostatu, przeciętny Polak opuszczający dom rodzinny w 2020 r. miał 28 lat, o ponad pół roku więcej niż w 2019 r. To powyżej średniej unijnej, wynoszącej 26,4 roku. Starsi w chwili „wylotu z gniazda” byli tylko Irlandczycy i Portugalczycy, dogoniliśmy pod tym względem Greków.
Największy odsetek gniazdowników w Polsce obserwuje się od lat na Warmii i Mazurach oraz w Świętokrzyskiem, a najniższy - na Mazowszu i Pomorzu. Rekordową populację młodych mieszkających z rodzicami spotkamy zwłaszcza w gminach przygranicznych w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim, zaś najmniejszą – w największych miastach, jak Warszawa i Wrocław; w Kielcach i Zielonej Górze odsetek gniazdowników jest o połowę wyższy niż w stolicy Polski.
Dr Daniela Wybrańczyk zauważa, że długotrwałe zamieszkiwanie z rodzicami w wieku dorosłym rodzi poczucie ekonomicznej zależności od starszych i może powodować niższą pewność siebie. A to dodatkowo osłabia szanse na usamodzielnienie się i założenie własnego gniazda. Czyli mamy tu klasyczne błędne koło.
W zeszłorocznym raporcie Fundacji Republikańskiej („Kondycja młodych Polaków”) czytamy, że samodzielność jest ściśle powiązana „z pojęciem wolności, która jest jednym z fundamentów demokracji, społeczeństwa obywatelskiego, sprawiedliwości i moralności”.
Gniazdownicy to głównie mężczyźni
Co istotne – zdecydowana większość, bo ponad 70 proc., gniazdowników to mężczyźni. W Mazowieckiem i Pomorskiem odsetek kobiet wśród gniazdowników nie przekracza 26 proc., a najwyższy jest w Zachodniopomorskiem, Wielkopolsce oraz na Warmii i Mazurach (33 proc.).
W 2020 r., kiedy ogólne wskaźniki gniazdownictwa były sporo niższe niż obecnie, w jednej czwartej gmin w Polsce co drugi mężczyzna w wieku od 25 do 34 lat mieszkał ze swoimi rodzicami. Dla porównania: nie było w Polsce żadnej gminy, w której gniazdowniczki stanowiłyby ponad połowę młodych kobiet. Po prostu, kobiety usamodzielniają się zdecydowanie szybciej od mężczyzn - przede wszystkim dlatego, że są statystycznie znacznie lepiej wykształcone, bardziej mobilne społecznie oraz bardziej świadome swoich praw i potrzeb.
„Są nastawione na dbanie o swój dobrostan, rozwój, sukces. W porównaniu z nimi część mężczyzn wydaje się mniej samodzielna. Stary wzorzec męskości – decyzyjnej, zaradnej – znalazł się w kryzysie” – kwituje Fundacja Republikańska.
– Jest szansa, że odsetek młodych mieszkających z rodzicami będzie wkrótce w Polsce spadać. Znów rosną płace realne, a wraz z nimi dochód rozporządzalny, co zwiększa zdolność młodych do samodzielnego utrzymania się. Możliwe są obniżki stóp procentowych już w przyszłym roku, co może poprawić dostępność kredytów hipotecznych – kwituje Krzysztof Inglot.