Poszukiwanie korzystnych dla środowiska i zdrowych zamienników dla mięsa dostarczyło dwóch alternatyw: imitującego mięso wegetariańskiego burgera albo wytworzonego w laboratorium białka.

Jednak istnieją wyłącznie roślinne alternatywy dla odzwierzęcego nabiału jak „masło” z nerkowca czy mleko migdałowe.

Przemysłowa hodowla bydła, niezależnie od tego, czy jest ono zabijane, czy tylko dojone, jest szkodliwa dla środowiska. Badania pokazują, że jest to główny winowajca istniejącego kryzysu klimatycznego i czynnik wywołujący lokalne środowiskowe szkody.

Wielcy producenci wyrobów mleczarskich odczuli spadek zainteresowania nimi, więc atakują producentów żywności roślinnej. Jednak zagrożenie dla ich biznesowej egzystencji może przyjść nieoczekiwanie z innej strony – laboratorium. Chodzi o stworzenie syntetycznej serwatki. Inwestorzy już ustawiają się w kolejce.

Chociaż w ostatnim czasie spada popyt na krowie mleko, to nadal dużą popularnością cieszą się jogurty i sery, a kluczowym białkiem, które jest produktem ubocznym z ich produkcji jest serwatka. Jest właściwie bez smaku i idealnie nadaje się do wytwarzania różnej maści produktów o dowolnym targecie, począwszy od niemowląt, a skończywszy na dorosłych. Popyt na serwatkę jest ogromny, bowiem rośnie zapotrzebowanie na białko w produktach z uprzednio niewielką ilością białka. Przykładem mogą być proteinowe batoniki czy koktajle.

Reklama

Największym eksporterem produktów serwatkowych są USA, które w zeszłym roku sprzedały żywność tego rodzaju o wartości 10 mld dol. BBC Research informuje, że sprzedaż produktów z tej kategorii będzie rosła rocznie do 2023 roku średnio o 6 proc. Problem polega na tym, że serwatkę pozyskuje się od krów, co jest nie na rękę ekologom i miłośnikom zdrowej żywności.

Ma go rozwiązać Ryan Pandya, który chce jako pierwszy wprowadzić na rynek białko serwatkowe, które nie będzie pochodziło od zwierząt. Firma zajmująca się tworzeniem tego białka nazywa się Perfect Day. Pandya wraz ze swoich biznesowym partnerem Perumalem Gandhim chcą stworzyć alternatywę dla mleka i sera, która nie będzie ubogim wegańskim substytutem. Startup opera swoje działania o dobrze znaną metodę mikrobiologicznej fermentacji, wykorzystującą niestandardowe bakterie i drożdże do hodowli białek.

Perfect Day i firmy jemu podobne muszą zmierzyć się z dwoma demonami: konsumencką wrażliwością oraz regulacjom, które mogą zaostrzyć się w odniesieniu do żywności zmodyfikowanej genetycznie (GMO), jaką jest serwatka wytworzona w laboratorium.

Pięć lat temu Perfect Day połączyło się z firmą IndieBio w celu poszukiwania drobnoustrojów będących w stanie wytwarzać funkcjonalne białka mleka. Dzisiaj zatrudnia ponad 60 pracowników, pozyskało 60 mln dol. od inwestorów i wyprodukowało jedną metryczną tonę serwatki w laboratorium (dla porównania – USA zużywają rocznie 200 tys. ton metrycznych wszystkich rodzajów serwatki).

Perfect Day twierdzi, że zużywa do produkcji swojego białka o 98 proc. mniej wody i 65 proc. mniej energii niż producenci serwatki pochodzącej od krów. Zarządzający nim chcieliby, żeby w przyszłości ich produkty były wykorzystywane przez producentów do wytwarzania różnego rodzaju pożywienia. Zwiększenie skali działalności nie będzie jednak łatwe.

Podczas gdy Perfect Day chce dostarczać półprodukty na rynek, startup New Culture przyjął sobie za cel wytwarzanie produktu końcowego: chce stworzyć ser, w którego skład będzie wchodziła kazeina wytwarzana w laboratorium. Z kolei startup Motif Ingredients koncentruje się na laboratoryjnie wytwarzanych białkach będących składnikiem produktów mleczarskich, które wpłyną na ich smak i strukturę.

Pytanie, co na to wszystko amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków, która kontroluje wszystkie żywnościowe produkty wprowadzane na rynek. Spekuluje się, że potraktuje białko wytwarzane w laboratoriach jak żywność zmodyfikowaną genetycznie.

>>> Polecamy: Na UW opracowano substancję skuteczniejszą od najsilniejszych leków przeciwbólowych