Próba oceny jakości działalności naukowej polskich uczelni i instytutów badawczych rozpoczęła się 30 lat temu, tuż po upadku komunizmu. "Ewaluacja miała służyć temu, żeby po okresie PRL sprawdzić na podstawie różnych wskaźników, jaki jest poziom jednostek naukowych. Była to zatem próba ich obiektywnej oceny" - powiedział PAP dr hab. Emanuel Kulczycki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który zasiada w Komisji Ewaluacji Nauki.

Poważne zmiany w ewaluacji zaszły w 1999 r. "Wówczas uznano, że naukowcy nie mogą oceniać sami siebie i należy wprowadzić kategorie oparte o wskaźniki numeryczne. Wprowadzono na przykład wykaz czasopism, w których publikowanie miało znaczenie w ewaluacji" - wskazał Kulczycki.

Kolejna większa zmiana nastąpiła w wyniku reformy wprowadzonej przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Ewaluacja w nowej odsłonie rozpocznie się w styczniu 2022 r. i obejmie swoim zakresem pięć ostatnich lat działalności uczelni i instytutów. "Do tej pory głównym celem ewaluacji była dystrybucja subwencji, czyli środków finansowych. Teraz dodano również do niej ewentualne uprawnienia do prowadzenia szkół doktorskich, nadawania stopni i tytułów" - powiedział ekspert. Poszczególnym dyscyplinom przyznawane będą kategorie naukowe: A+, A, B+, B albo C. Im wyższa ocena, tym większe środki i więcej uprawnień dla jednostki.

"To poszło za daleko. Zbyt wiele elementów w systemie nauki i szkolnictwa wyższego jest powiązanych z ewaluacją i w konsekwencji nie wiadomo tak na prawdę, po co ewaluacja jest oprócz rozdzielania środków - od wielu lat żaden z ministrów nauki tego nie sprecyzował" - uważa Kulczycki.

Reklama

Jeśli chodzi tylko o podział pieniędzy to ewaluacja w obecnym kształcie jest - jak to opisuje Kulczycki - "armatą na muchy". "Ewaluacja powinna dawać pewną wiedzę społeczeństwu, ministerstwu, jak wygląda stan nauki i szkolnictwa wyższego, a z drugiej strony powinna przekazywać informację zwrotną uczelniom" - wskazał.

Zapytany o to, w jaki sposób w jego ocenie należałoby przyznawać środku stwierdził, że nie ma "idealnej ewaluacji", bo musi być ona dostosowania do wizji i misji polityki naukowej państwa. "A tej w Polsce nie ma" - podkreślił.

"Jeśli celem ma być gospodarka oparta na nauce i innowacjach, to pierwszym krokiem powinno być przekazanie na rzecz nauki 4 czy 5 razy więcej pieniędzy i +zasypanie+ badaczy pieniędzmi. W każdej gospodarce niedoboru tworzy się mechanizmy dystrybucji, innymi słowy, jak brakuje pieniędzy to potrzebujemy mechanizmu, który uzasadni, komu damy mniej a komu więcej" - powiedział Kulczycki.

Jak przyznał, nie należy się spodziewać jednak w najbliższym czasie zdecydowanego zwiększenia środków na naukę, dlatego tym bardziej ważne jest zdefiniowanie polityki naukowej państwa - ustalenie priorytetów naukowych.

"W +reformie Gowina+ początkowo celem miało być umiędzynarodowienie polskiej nauki. To może nie jest najlepszy cel, ale w toku prac i on przepadł i ustawa z czasem stała się bardzo stechnicyzowania, instytucje miały tylko spełnić określone liczbowe parametry" - zauważył.

Jako podstawowy problem ekspert wskazał to, że ewaluacja nie pokazuje poziomu polskich uczelni względem uczelni światowych. "Oceniamy polskie jednostki względem innych w naszych kraju. W wielu innych krajach lokalne uczelnie ocenia się, biorąc pod uwagę poziom dyscyplin w innych krajach i wtedy możemy powiedzieć, że w bardziej obiektywny sposób oceniamy poziom" - powiedział. W ewaluacji w obecnym kształcie nie można tego zrobić, bo - jak wskazał Kulczycki - dystrybucja subwencji powiązania jest z nadawaniem uprawnień. I mogłoby się okazać, że niektóre dyscypliny musiałyby je utracić.

W ostatnich miesiącach resort edukacji i nauki zaproponował kilka zmian związanych z ewaluacją. Według założeń projektu nowelizacji rozporządzenia dotyczącego ewaluacji jakości działalności naukowej wynika, że minister będzie ustalał wartości referencyjne dla kategorii naukowych w dyscyplinach naukowych i artystycznych, a nie – jak do tej pory – zatwierdzał decyzję Komisji Ewaluacji Nauki. Wcześniej w tym roku minister dokonał zmian m.in. w punktacji czasopism naukowych, które brane są pod uwagę w czasie ewaluacji.

"Zestawy te są istotnym elementem polityki naukowej państwa, dlatego też uznano, że minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego i nauki – jako odpowiadający za realizację tej polityki – powinien je ustalać, a nie tylko zatwierdzać" – uzasadniono zmianę.

"Oznacza to, że szef resortu nauki przyzna te kategorie według własnego uznania. W mojej ocenie nie jest to wyraz realizowania polityki naukowej i brania za nią odpowiedzialności, bo realizowanie polityki naukowej - zaczyna się przed ewaluacją, kiedy wskazuje się jej kierunki i cele" - uzasadnia Kulczycki. Środowiska naukowe zwracały uwagę, że zmiany wprowadzane przez resort są w czasie gry - bo ewaluacja obejmuje ostatnie pięć lat ich działalności.