Wprawdzie istnieją międzynarodowe umowy, które uniemożliwiają pojedynczym krajom aneksję terytoriów w kosmosie, ale jak uczy historia: a) traktaty są po to, by je łamać, gdy nagroda jest wystarczająco wysoka oraz b) ludzie uwielbiają wyszukiwać luki prawne, pisze Haley Zaremba dla oilpirice.com.

W styczniowym artykule opublikowanym przez Energy Intelligence pojawiła się teza, że wyścig w celu kolonizacji kosmosu już trwa. Teoretycznie wciąż obowiązuje podpisana w 1967 roku umowa regulująca działalność państw w badaniu i użytkowaniu przestrzeni kosmicznej w tym Księżyca. Umowa ta najbardziej znana jest jako „Traktat o przestrzeni kosmicznej” i surowo zabrania poszczególnym krajom wysuwania indywidualnych roszczeń do ciał niebieskich znajdujących się w przestrzeni kosmicznej. Jednak przez ostatnie lata powyższy traktat mocno się zdezaktualizował – jego twórcy nie przewidzieli konieczności zapisania tej samej zasady dla prywatnych firm.

Kto będzie pierwszy?

Reklama

„To fakt: bierzemy udział w wyścigu kosmicznym”, powiedział w niedawnym wywiadzie dla Politico szef NASA, Bill Nelson. Były senator i astronauta z Florydy stwierdził również, że: „Prawdą jest, że powinniśmy uważać, aby [Chiny] nie osiadły na Księżycu pod pozorem badań naukowych. Bardzo możliwe jest, że [wówczas] powiedzą: „Trzymaj się z dala, jesteśmy tutaj, to jest nasze terytorium”.

Ostrzeżenia dotyczące Chin odnoszą się również do Stanów Zjednoczonych. NASA pracuje właśnie nad programem wysłania w 2024 roku astronautów z powrotem na Księżyc. Równolegle z programem rządowym prace nad kolonizacją kosmosu prowadzą prywatne amerykańskie koncerny, jak choćby SpaceX, którego szef marzy o skolonizowaniu Marsa.

Przestrzeń kosmiczna coraz bardziej przypomina skomercjalizowany park rozrywki dla multimiliarderów. Mając wystarczającą ilości pieniędzy i determinacji, prawie wszystko jest możliwe, zauważa Haley Zaremba.

Pierwsza kosmiczna kolonia

Księżyc jest najbliższym Ziemi i jednym z najlepiej poznanych ciał niebieskich. Według Energy Intelligence największe zainteresowanie przyszłych eksploratorów budzi księżycowy biegun południowy. Koncentracja cennych minerałów, wody i cech geomorfologicznych na tym obszarze Księżyca sprzyja 24-godzinnej produkcji energii słonecznej, co tworzy idealne warunki do powstania księżycowej kolonii.

Ekonomicznie opłacalne wydobycie w kosmosie takich metali jak kobalt czy lit mogłoby potencjalnie uwolnić ziemskich producentów od niebezpieczeństw, jakie niosą ze sobą kurczące się zasoby metali ziem rzadkich i innych minerałów na Ziemi. Bez nich niemożliwa będzie produkcja i rozwój elektroniki, czy dalsze starania o zmniejszenie emisji CO2: stanie produkcja akumulatorów do pojazdów elektrycznych i rozbudowa infrastruktury do energii odnawialnej.

Ziemskie problemy w kosmosie

Jednak ten rodzaj międzygwiezdnej eksploracji budzi poważne obawy. Obecnie na Ziemi trwają konflikty geopolityczne naruszające podstawowe zasady suwerenności, których przeciętny Kowalski nie jest nawet świadomy. Zdaniem ekspertów z Energy Intelligence Group obecna próba zdobycia Księżyca służy jedynie podtrzymaniu „narodowego szowinizmu”, czyli zapewnieniu najbogatszym krajom wyłącznego prawa do wykorzystywania jego zasobów. Potwierdzać tę tezę mają wielomiliardowe wydatki na militaryzację kosmosu czy programy firm reklamujących turystykę kosmiczną, takich jak Virgin Galactic, SpaceX i Blue Origin, których zasady z „Traktatu o przestrzeni kosmicznej” nie obowiązują.

Źródło: oilprice.com