Gdy w 1977 roku dostarczano komputer Apple II, to dołączano do niego szczegółową instrukcję ulepszania i naprawy urządzenia. Części zamienne można było kupić od Apple (a później od innych producentów) i jeśli posiadacz takiego komputera nie chciał naprawić lub ulepszyć go w domu, mógł znaleźć szereg małych, konkurencyjnych warsztatów naprawczych, które mogły to wykonać.

Ale tak było kiedyś. Dziś produkty Apple są dostarczane mocno zapieczętowane z zastrzeżonym wzorem śrub. Instrukcje serwisowe, płyty główne i części zamienne są zarezerwowane dla techników Apple oraz sieci „autoryzowanych” partnerów. Bez dostępu do części, instrukcji i małych warsztatów naprawczych, konsumenci płacą znacznie więcej za to, że mogą korzystać ze swoich urządzeń.

Duże koszty monopoli naprawczych

Nowy dekret wykonawczy prezydenta Joe Bidena promujący konkurencję zachęca Federalną Komisję Handlu do zakończenia takich antykonkurencyjnych monopoli naprawczych. To kontrowersyjny krok. Apple oraz producenci innych urządzeń, od ciągników rolniczych po 35-mm aparaty argumentują, że ich monopole na naprawy są dobre dla konsumentów. Ale wraz z tym, jak monopole te rozrosły się, ich negatywny wpływ na konsumentów, środowisko, amerykańską produktywność i innowacyjność wzrósł. Uznanie przez Joe Bidena „prawa do naprawy” może obniżyć te koszty i jednocześnie pobudzić nowe nowe formy wzrostu w gospodarce.

Reklama

Naprawa była zawsze częścią amerykańskiego stylu życia. Pierwsi rolnicy z prerii nie mieli innego wyjścia, jak tylko naprawiać swoje wozy i pługi. Gdy nadeszła mechanizacja, farmerzy stali się technikami w stopniu eksperckim – posiadali tak dużą wiedzę, że firmy często konsultowały z nimi nowe projekty ciągników. W ciągu ostatnich 15 lat, gdy komputery zostały zintegrowane z drogim sprzętem rolniczym, ta relacja uległa załamaniu. Garstka pozostałych wytwórców upewnia się, że tylko dealerzy, dysponujący specjalistycznym oprogramowaniem, mogą diagnozować problemy. Te same narzędzia są często wymagane, aby zainstalować nowe części i autoryzować naprawę.

Dla farmerów koszty takiej organizacji mogą być duże. Zapłacenie dealerowi Deere & Co, aby podłączył komputer i wykasował kod błędu w ciągniku lub kombajnie może kosztować setki dolarów – nie licząc kosztów transportu ciągnika do dealera. Co gorsza, ograniczanie dostępu do kluczowej diagnostyki i narzędzi naprawczych sprawia, że pojawiają się duże opóźnienia w czasie zbiorów, nasadzeń czy innych wymagających dużo pracy okresów w roku. Wielokrotne unieruchomienie sprzętu na kilka godzin może kosztować rolnika tysiące dolarów.

Wraz z tym, jak farmerzy tracą pieniądze, producenci sprzętu z częściami i usługami naprawczymi osiągają spore zyski. W latach 2013-2019 roczna sprzedaż nowego sprzętu w Deere & Co spadła o 19 proc., osiągając wartość 23,7 mld dol., podczas gdy sprzedaż części wzrosła o 22 proc. do poziomu 6,7 mld dol. Producenci kombajnów nie są jedynymi, którzy dostrzegli rosnący rynek dzięki ograniczaniu dostępu do napraw. W 2019 roku Tim Cook, dyrektor Apple przyznał, że niższy koszt wymiany baterii w iPhonie negatywnie wpłynął na sprzedaż nowych iPhonów. Z drugiej strony, jeśli koszt naprawy jest większy, wtedy konsumenci zaczynają myśleć, że równie opłacalny staje zakup nowego urządzenia.

Jest to złe dla nabywców nowych i drogich urządzeń Apple i jeszcze gorsze dla słabiej sytuowanych konsumentów, którzy korzystają z używanych urządzeń. Brak konkurencji na rynku napraw sprawia, że koszt posiadania używanych urządzeń rośnie i ostatecznie przyspiesza ich przedwczesną i szkodliwą dla środowiska utylizację.

Walka o prawo do naprawy

Pierwsze postulaty, aby zmniejszyć wprowadzanie przez producentów ograniczeń w zakresie prawa do naprawy, pojawiły się na początku ubiegłej dekady i dotyczyły samochodów. Ale problem dotyczy dziś już wszystkiego, począwszy od telefonów, a skończywszy na sprzęcie rolniczym. Od 2014 roku 32 amerykańskie stany rozważały wprowadzenie prawa umożliwiającego uczciwą naprawę. W tym roku po raz pierwszy stan Nowy Jork wprowadził takie prawo w życie.

Ale producenci mocno naciskają na blokowanie tego typu ustawodawstwa. W 2017 roku Apple ostrzegło ustawodawców stanu Nebraska, że wprowadzenie prawa do naprawy sprawi, że „w łatwy sposób hakerzy przeniosą się na Nebraskę”. TechNet – grupa handlowa, która reprezentuje Apple, Amazon i Google, ostrzegła kilka amerykańskich stanów, że wprowadzenie prawa do uczciwej naprawy w jakiejś mierze naruszy bezpieczeństwo urządzeń (Grupa TechNet już nie odpowiedziała na pytania o przykłady takiego naruszenia bezpieczeństwa).

Rząd federalny nie kupił tych argumentów. W maju Federalna Komisja Handlu donosiła, że „wiele wyjaśnień ze strony producentów, aby wprowadzać ograniczenia napraw, nie jest dobrze ugruntowanych”. Obecny dekret wykonawczy Bidena zachęca Federalną Komisję Handlu do „ograniczenia potężnych producentów wyposażenia w blokowaniu dostępu do niezależnych punktów naprawczych lub do napraw w stylu DIY („zrób to sam”)”.

To bardzo skromna prośba, szczególnie w kraju, w którym samodzielność jest wielką cnotą. Wcześniej w tym tygodniu Steve Wozniak, założyciel Apple i projektant komputera Apple II publicznie wsparł ruch działający na rzecz prawa do naprawy i dodał, że sukces jego oraz firmy Apple nigdy nie byłby możliwy, gdyby nie mógł zaangażować się w majsterkowanie. Administracja Joe Bidena zrozumiała tę lekcję, ale amerykańscy producenci muszą ją jeszcze odrobić.