Na czym polega ta usługa gastronomiczna? Różne rodzaje japońskiego przysmaku przesuwają się na taśmie, a goście lokalu mogą sobie z tej taśmy wybierać po trochu wszystkich dań, których mają ochotę spróbować. Atmosfera w takich przybytkach jest luźniejsza, a możliwość doświadczenia smakowej różnorodności – większa niż w tradycyjnych restauracjach sushi. Jednak ostatnio nad kaiten sushi zebrały się czarne chmury. Jak piszą dla CNN Business Francesca Annio i Chris Lau, wszystko za sprawą żartów, które wzbudziły obawy dotyczące higieniczności tak serwowanego jedzenia.

Mój brudny paluch w twoim pysznym sushi

Nie wiadomo skąd i dlaczego, ale w internecie zaczęły się pojawiać filmiki, na których dowcipni influencerzy pokazywali, jak zaburzają stabilność higieniczną w restauracjach typu kaiten sushi. W materiałach lizali butelki z sosem sojowym czy wkładali palce do porcji, których potem nie kupowali. Doszło nawet do interwencji policji – aresztowała ona pięć osób, które w ten sposób niszczyły innym ludziom przyjemność jedzenia sushi. Samo zjawisko zyskało nawet swoją nazwę – „sushi terrorism”.

Reklama

Ofiarą sushi terrorystów stała się m.in. sieć restauracji Sushiro. Początkowo próbowała walczyć ze zjawiskiem na drodze prawnej – złożyła pozew przeciw licealiście, który zamieścił w sieci filmik, na którym widać, że oblizuje palec, którym następnie dotyka talerza z sushi znajdującego się na przenośniku taśmowym. Według firmy materiał ten doprowadził do spadku liczby gości restauracji i strat finansowych rzędu 16 miliardów jenów (115 milionów dolarów). Od żartownisia domagała się zadośćuczynienia wysokości 67 milionów jenów (480 tysięcy dolarów). Dziennikarze CNN Business nie podali, jaki był wyrok w tej sprawie.

Cyfrowe doświadczenie kulinarne

Niezależnie od wyroku w tej konkretnej sprawie, ciężko jest zwalczać viralowe zjawisko w internecie na drodze sądowej. Sieć Sushiro nie poprzestała więc na tym ruchu. Postanowiła wprowadzić rozwiązanie, które uniemożliwi dowcipnisiom dalsze psucie dobrej opinii o kaiten sushi.

W trzech swoich punktach gastronomicznych firma zrezygnowała ze zwyczajowej taśmy z porcjami jedzenia. Zamiast nich zaproponowała odtworzenie tego doświadczenia za pomocą animacji na ekranie dotykowym. Klienci mogą więc składać zamówienia, dotykając wybranych potraw na monitorze, a finalny produkt zostanie im dostarczony na osobnej taśmie prostu z kuchni. Pilotaż tego rozwiązania został uruchomiony w punktach w Tokio, Osace i Nagoi. Właściciele firmy twierdzą, że to salomonowe rozwiązanie – łączy doświadczenie swobodnego wyboru poszczególnych elementów dania z wysokimi standardami higienicznymi.

Miłośnicy kaiten sushi są podzieleni w kwestii oceny tego rozwiązania. Niektórzy zwracają uwagę, że to nowoczesne rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw przybywającym do Japonii turystom i uwzględnia standardy higieny, które narodziły się w trakcie pandemii koronawirusa. Inni pozostają niepocieszeni i martwią się, że kaiten sushi w swojej tradycyjnej odsłonie może w ogóle zniknąć z rynku.